U podłoża berlińskiego przemówienia Radosława Sikorskiego leży polityczny realizm - napisał Edward Lucas z tygodnika "The Economist" w artykule opublikowanym przez "Central Europe Digest" ośrodka CEPA (Center for European Policy Analysis).
"Polityczny realizm stoi za wyrażoną przez Sikorskiego gotowością do zaakceptowania Europy, której przewodzą Niemcy" - napisał Edward Lucas.
Według niego "przemówienie jest kulminacją długiego procesu pojednania rozpoczętego przez list biskupów polskich do niemieckich (1965 r.), kontynuowanego przez kanclerza Willy Brandta, który przyklęknął przed warszawskim pomnikiem bohaterów getta w 1970 r." "Proces ten zyskał nowy ciężar gatunkowy po 1989 r., gdy Niemcy poparły starania Polski o wejście do UE i NATO" - uważa.
Lucas przyznaje, że cierpienia, które Niemcy zadali Polsce w czasie II wojny światowej spowodowały niezabliźnione, psychologiczne rany.
"Choć obserwatorowi z zewnątrz wydaje się to niezrozumiałe, a nawet dziwne, wielu Polaków nadal żywi przekonanie, że niemiecki rewanżyzm jest rzeczywistym zagrożeniem, i obawia się więzów Niemiec z Rosją oraz gospodarczej i geopolitycznej siły Niemiec" - wyjaśnił.
"To, że Sikorski czuł, że może tak śmiało wyminąć te duchy z przeszłości oznacza, że jest przekonany do swych racji; rząd, którego jest ministrem jest trwały, a kryzys w strefie euro stwarza pilną i nagłą sytuację" - napisał Lucas.
"Sens tego, co powiedział Sikorski, sprowadza się do tego, że stosunki niemiecko-polskie powinny być tak samo normalne jak niemiecko-francuskie, z uwzględnieniem dodatkowego czynnika, że w odróżnieniu od Francji, Polska jest w dobrej kondycji politycznej i finansowej" - objaśnił.
Reakcję politycznej opozycji na przemówienie Sikorskiego nazywa Lucas "przewidywalnie histeryczną".
Publicysta podziela ocenę polskiego rządu, w myśl której największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa i gospodarczej pomyślności Polski jest ryzyko załamania się euro i tylko Niemcy mogą mu zapobiec. Rolą Polski jest zrobić co w jej mocy, by zdopingować Niemcy do działania.
Lucas twierdzi, że przemówienie Sikorskiego zwróciło na siebie uwagę nie tylko z uwagi na dobór argumentów, ale także formę prezentacji. Tylko garstka polityków z regionu Europy Środkowo-Wschodniej ma jego elokwencję i intelektualne zaplecze. Te same słowa wypowiedziane przez kogoś innego nie miałyby porównywalnego efektu - napisał.
W ocenie publicysty przemówienie było celne także dlatego, że Sikorski odwołał się do argumentów ekonomicznych: Polska z PKB w wysokości 500 mld USD jest dla Niemców ważniejszym partnerem handlowym niż Rosja, nawet z uwzględnieniem importu rosyjskiego gazu przez Niemcy (w 2010 r. wartość obrotów Polski z Niemcami wyniosła 65 mld USD, a Niemiec z Rosją - 58 mld USD).