Nowa minister sportu i turystyki Joanna Mucha uważa, że osoby uczestniczące w ujawnionym przez część działaczy PZPN nagraniach powinny podać się do dymisji. Zaznaczyła jednak, że nie spodziewa się takich dymisji. Zaprzeczyła doniesieniom o liście do UEFA.
Pytana o w Brukseli przez dziennikarzy o PZPN odpowiedziała: "Po tych sytuacjach, które dla każdego normalnego człowieka są jasne i oczywiste, na pewno te osoby, które uczestniczą w nagraniach - tak (powinny podać się do dymisji - PAP), ale z drugiej strony nie spodziewam się, żeby takie dymisje miały miejsce" - podkreśliła.
Dodała jednocześnie, że wypracowanie dobrych relacji między ministerstwem a PZPN jest "koronkową robotą rozłożoną na kilka miesięcy albo nawet lat" i że nie jest to praca, która powinna polegać na "odcinaniu tasakiem pewnych sytuacji".
"Łudzenie się, że wprowadzenie komisarza byłoby sytuacją, która by nagle uzdrowiła całą sytuację, która narastała przez lata jest naiwnością" - podkreśliła. Zapewniła, że chce współpracować z PZPN-em i ułożyć "relacje, które będą dobre dla polskiej piłki".
Na ujawnionym nagraniu słychać rozmowę, która ma odbywać się pomiędzy prezesem PZPN Grzegorzem Lato a innym mężczyzną (rozmówcy nie widać). Rozmowa według części działaczy związku może świadczyć o korupcji przy budowie nowej siedziby PZPN. Lato i sekretarz generalny PZPN Zdzisław Kręcina temu zaprzeczają.
Doniesienia o tym, że przygotowuje list do szefa UEFA ws. PZPN nowa minister nazwała "kaczką dziennikarską".
Pytana, czy w piątek na spotkaniu z szefem UEFA Michelem Platinim w Kijowie (z okazji losowania grup Euro 2012) poruszy te kwestię, powiedziała: "pozwólcie państwo popracować, o wynikach pracy informować po, a nie przed spotkaniami. Takie spotkanie będzie miało miejsce, ale czy uda nam się porozmawiać w sposób nieformalny i trochę dłużej, to jeszcze zobaczymy" - dodała.
Minister Joanna Mucha brała we wtorek udział w posiedzeniu ministrów sportu w Brukseli. Ministrowie przyjęli m.in. wnioski ws. zwalczania ustawiania wyników wydarzeń sportowych, co polska szefowa resortu sportu nazwała "sukcesem w UE". Na podstawie tych wniosków Komisja Europejska zbada obowiązuje w krajach UE przepisy karne za takie działanie. Może to się skończyć uregulowaniem na poziomie UE. Polskie przepisy przewidują za to nawet 10 lat pozbawienia wolności co - jak określiła Mucha - jest rzadkie w porównaniu do innych krajów.