Nie można mówić o chrześcijaństwie, gubiąc gdzieś po drodze Biblię.
24.11.2011 00:15 GN 47/2011
Czy widać coś szczególnego z mojego okna w czas zaczynającego się Adwentu? Widać. Nie z okna też widać. Widać rozległą, ciekawą, ciągle niepoznaną do końca krainę. Co prawda nie tam się urodziłem, ale stała się moim domem. O tym, co widzę z okna, mogę powiedzieć to samo. Ja, urodzony we Lwowie, widzę podsudecki skrawek Śląska. Obie krainy poznałem, po obu mogę być przewodnikiem. Jaka to – poza Śląskiem – kraina? Ano Biblia. Pierwszą moją podróż do tej krainy odbyłem sam jako dziecko. Dostałem mszalik – były w nim modlitwy i cała liturgia Mszy św. Były też biblijne czytania niedziel i świąt. Więcej by można o tym pierwszym samodzielnym czytaniu fragmentów Biblii opowiedzieć. Może innym razem. W każdym razie z tego pierwszego zauroczenia nie uwolniłem się nigdy. Aż po doktorat z biblijnej teologii, który pomaga mi dzielić się z parafianami i czytelnikami wiedzą o krainie Biblii.
Czas Adwentu jest w liturgii szczególnie biblijnym czasem. W czytaniach zjawiają się prorocy – ludzie z krwi i kości, ludzie wiary niezłomnej i nadziei niepokonanej. Zobaczyć ich oczyma historycznej wiedzy i własnej wyobraźni! Nie mogę pojąć, dlaczego w rozmaitych pomocach liturgicznych tak rzadko ich się ukazuje. Zaś w czytanych co dnia fragmentach Ewangelii wędrujemy po Ziemi Świętej, najpierw bacznie obserwując i słuchając Jezusa, aby w ostatnim tygodniu wrócić do świadków tajemnicy Wcielenia. Jak nie poprowadzić parafian w tej pielgrzymce przez biblijny świat? Prowadzę więc każdego roku. Może to i więcej znacząca pielgrzymka niż wyjazd na tydzień lub dwa do Palestyny? Chociaż do takiego wyjazdu też gorąco zachęcam.
Te adwentowe, biblijne refleksje prowadzą do tematu szerszego. A pewnie i głębszego. Nasza wiara – i Biblia. Nasze chrześcijaństwo – i Biblia. Przecież nie można mówić o chrześcijaństwie, gubiąc gdzieś po drodze Biblię. Bo nie może być rzeki, która by źródła nie miała! Nawet o wierze nie można mówić w sensowny sposób, jeśli Biblia jest nieobecna. Taka wiara i takie chrześcijaństwo albo zamieniają się w pustą dewocję, albo mieszają się z polityką, albo w najlepszym przypadku stają się jakimś ruchem społeczno-
-charytatywnym. Zaś w najgorszym – ideologią, która człowieka otumani, a świata zbawić nie jest w stanie. A jeśli ktoś pyta, jaki powinien być program odnowy Kościoła, z całym przekonaniem odpowiadam: powrót do Biblii! Biblię czytać, Biblią myśleć, Biblią mówić. Adwent jest chyba najbardziej biblijnym czasem w roku liturgicznym – i w niedziele, i na Roratach
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.