Sporo ostatnio w mediach o Kościele. Dokonuje się swego rodzaju sąd nad Kościołem. Pada wiele mocnych słów: oskarżeń, ocen, postulatów. Wiele rzeczy w Kościele może denerwować, to prawda. A jednak sporo tych medialnych krytyk podszytych jest trudnym do ukrycia pragnieniem zdyskredytowania go.
Z wyraźnym upodobaniem pokazuje się Kościół w krzywym zwierciadle, ironia i szyderstwo są w dobrym tonie. Czy krytycyzm może być znakiem miłości do niego? Czasem tak. Warto jednak zastanowić się nad słowami Benedykta XVI: „Gdy krytyka Kościoła nabywa złośliwej goryczy, w gruncie rzeczy działa zawsze ukryta pycha, która dziś zaczyna się już stawać nagminna. Ludzie prawdziwie wierzący nie przywiązują wielkiej wagi do walki o odnowę form kościelnych. Kościół bowiem najbardziej jest nie tam, gdzie się organizuje, reformuje, rządzi, tylko w tych, którzy po prostu wierzą i w nim przyjmują dar wiary, stający się dla nich życiem. Tylko ten, kto doświadczył, jak Kościół dźwiga ludzi, daje im ojczyznę i nadzieję, ojczyznę, która jest nadzieją: drogą do życia wiecznego, tylko ten, kto tego doświadczył, wie, czym jest Kościół, zarówno niegdyś, jak i obecnie”. Nic dodać, nic ująć. Kościół ma wiele cudownych twarzy. W tylu parafiach, ruchach, wspólnotach, domach rekolekcyjnych dzieją się rzeczy dobre, piękne, wielkie i ważne. Bez bicia w bębny, bez kamer, bez rozgłosu. Dla tylu ludzi Kościół jest domem, oparciem, nadzieją. Nie w teorii, w doświadczeniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Tomasz Jaklewicz