Polscy siatkarze pokonali w Nagoi mistrzów Europy Serbów 3:1 (21:25, 25:18, 25:19, 30:28) w swoim drugim meczu Pucharu Świata. Najwięcej punktów - 21 dla zespołu biało-czerwonych zdobył Zbigniew Bartman.
Polska: Piotr Nowakowski (14), Michał Winiarski (12), Paweł Zagumny, Zbigniew Bartman (21), Michał Kubiak (15), Marcin Możdżonek (14) i Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Bartosz Kurek.
Serbia: Nikola Kovacevic (5), Vlado Petkovic (3), Dragan Stankovic (13), Milos Nikic (11), Ivan Miljkovic (15), Marko Podrascanin i Nikola Rosic (libero) oraz Mihajlo Mitic, Uros Kovacevic (4), Milos Terzic, Milan Rasic, Aleksandar Atanasijevic (6).
Serbowie do Azji przylecieli tuż przed turniejem. Pierwszy ich mecz z Argentyńczykami wypadł słabo, przegrali 0:3, co było największą niespodzianką pierwszego dnia Pucharu Świata. Polscy siatkarze jednak zgodnie twierdzili, że ten zespół nie przez przypadek został we wrześniu mistrzem Europy, a każdy kolejny dzień w Japonii będzie działał na ich korzyść.
Podopieczni Andrei Anastasiego turniej rozpoczęli znakomicie - od wygranej z wicemistrzami świata Kubańczykami 3:0. Włoski szkoleniowiec postanowił zatem postawić znowu na tych samych graczy.
Od początku spotkania widać było, że zapowiada się bardzo wyrównany pojedynek. W pierwszym secie duet Ivan Miljkovic - Dragan Stankovic był niemal nie do powstrzymania. Paweł Zagumny starał się szukać wielu rozwiązań, ale Serbowie skutecznie ustawiali blok i niesamowicie bronili. Do stanu 16:16 walka odbywała się punkt za punkt. Potem po udanych akcjach lidera ekipy Miljkovica Serbowie odskoczyli na dwa punkty, a Polacy nie zdołali odrobić strat i przegrali 21:25.
Od początku drugiej odsłony biało-czerwoni wypracowali kilkupunktową przewagę, a do drugiej przerwy technicznej schodzili z prowadzeniem 16:10. To głównie za sprawą dobrego przyjęcia (71 proc.) brązowi medaliści mistrzostw Europy triumfowali 25:18.
Trzeci set nie był już tak łatwy. Polacy popełniali więcej błędów, ale i Serbowie się mylili. Znakomicie zaczął natomiast funkcjonować blok. Kapitan Marcin Możdżonek z kolegami stworzyli szczelny mur, który bardzo trudno było oszukać. Przez całą partię prowadzili, by ostatecznie wygrać 25:19.
Najwięcej emocji przysporzył kibicom czwarty set. Trener Igor Kolakovic postanowił zdjąć z parkietu lidera zespołu Miljkovica. Zastąpił go Aleksandar Atanasijevic i to było dobre posunięcie. Serbowie odrobili straty i rozpoczęła się walka punkt za punkt, która trwała do samego końca. Polacy bronili (Kubiak wskoczył nawet za piłką na stół sędziowski), atakowali, blokowali, ale nie potrafili zdobyć dwóch punktów z rzędu. Na chwilę, by wzmocnić siły pod siatką pojawił się nawet na parkiecie po raz pierwszy w Japonii Bartosz Kurek. Nie dotknął jednak nawet piłki i zszedł. Ostatnie dwa punkty Polacy zdobyli blokiem i wygrali 30:28.
Biało-czerwoni po dwóch wygranych meczach są na drugim miejscu w tabeli. Wyprzedzają ich jedynie dwukrotni triumfatorzy tej imprezy Brazylijczycy, którzy mają lepszy bilans małych punktów.
Puchar Świata jest pierwszą kwalifikacją do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Londynie. Awans uzyskają trzy najlepsze ekipy.
W ciągu 15 dni drużyny rozegrają po 11 spotkań systemem "każdy z każdym". We wtorek Polacy zmierzą się z Argentyńczykami. Impreza zakończy się 4 grudnia.