Ukrzyżowany Król w cierniowej koronie. Taka jest konstytucja Jego królestwa: „Jeśli chcesz”. Nie pojmuję, dlaczego niektórzy próbują jego królowanie siłą narzucać.
17.11.2011 00:15 GN 46/2011
Króla to ja widziałem raz w życiu. Byłem wtedy w Nazarecie. W Bazylice Zwiastowania, na galerii naprzeciw groty siedział niemłody już Afrykanin. Nikogo wokół niego – ale widać, że to sztuczna izolacja. Ubrany po afrykańsku. Siedział nieporuszony, szczegółów twarzy nie było z daleka widać. Zresztą moja myśl i spojrzenie były skierowane ku grocie, gdzie Słowo ciałem się stało. Do ołtarza zbliżała się na kolanach biała kobieta... Ten widok był bardziej wymowny od widoku owego króla jakiegoś tam afrykańskiego państewka. Wokół niego – pustka, ochroniarze pewnie dyskretnie ukryci. A Jezus na przekór wszystkiemu chce wejść w ludzki świat bez ochroniarzy, bez barier, ryzykując wszystko jeszcze przed swoim urodzeniem, a i potem o ryzyko nie dbając. Po latach, gdy Piłat zapyta: Czy Ty jesteś królem? – nie zaprzeczy. Ale potraktuje ten tytuł zgoła obojętnie. Prawda jest dla Jezusa ważniejsza. To znów dla Piłata było bez znaczenia.
Miałem kiedyś w parafii starszego już i schorowanego człowieka. Pochodził ze Lwowa. Do stolicy ówczesnej Galicji przyjechał cesarz Franciszek Józef. Ów człowiek, wtedy dziesięcioletni chłopaczek, z całą swoją klasą miał witać monarchę na peronie. Najjaśniejszy Pan właśnie jego pogłaskał po głowie! Wiele razy mi o tym opowiadał – i to z jakim przejęciem! Dla jego pokolenia cesarz czy król to była postać konkretna, rzeczywista. Dla pokolenia jego dzieci zostały już tylko wspomnienia taty czy dziadka. Dla kolejnych pokoleń – postać z bajki. Tym radykalniej nierealna, że te pokolenia zostały odcięte od historii, naszych królów już nie znają. „Zbyszek (maturzysta sprzed wielu lat), kto to był Chrobry?” Chłopak popatrzył na mnie i wystrzelił: „Ja tam mieszkam”. Jeszcze się dowiedziałem, że Chrobry to był „jakiś rycerz czy coś takiego, a może i król”.
A jednak uparcie twierdzimy: Chrystus jest naszym Królem! Ten historyczny tytuł mimo wszystko coś nam mówi i jest nam drogi. Mnie tym bardziej, jako że jestem proboszczem kościoła pod wezwaniem Chrystusa Króla. A z okien redakcji „Gościa” widać katowicką katedrę również pod wezwaniem Chrystusa Króla. W moim kościele potężny, kamienny krzyż, na nim Ukrzyżowany Król w cierniowej koronie. Ogromny, skupiający spojrzenia, przyciągający serca, ale nie przytłaczający. Z otwartymi ramionami czeka na wszystkich, ale nie narzuca się nikomu. Taka jest konstytucja Jego królestwa: „Jeśli chcesz”. Nie pojmuję, dlaczego niektórzy próbują jego królowanie siłą narzucać. My świętujemy i do świętowania zapraszamy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.