– Zawsze mam spakowaną walizkę. W razie gdyby po mnie przyszli – mówił mi ponad rok temu w Hanoi o. Phêrô, wietnamski redemptorysta. Numer jeden na czarnej liście bezpieki. Parę miesięcy później, przez góry Laosu i Tajlandię, uciekł z komunistycznego Wietnamu.
Oni i tak wiedzą, że tu jesteście – o. Phêrô Nguyen Văn Khai śmiał się ze mnie i fotoreportera Romka Koszowskiego, pokazując rozmieszczone wokół klasztoru milicyjne kamery. Na umówione spotkanie przyjechaliśmy taksówką, ale nie podaliśmy kierowcy dokładnego adresu, tylko kazaliśmy zatrzymać się kilkaset metrów dalej. Tak było w marcu ubiegłego roku w Wietnamie. Parafia Tai Ha w Hanoi, prowadzona przez redemptorystów, to dzisiaj jedno z najbardziej podpadających władzom środowisko katolików. Dwa tygodnie temu – kolejny rozdział: setka funkcjonariuszy wtargnęła nocą na teren klasztoru, demolując wnętrza i bijąc stawiających opór zakonników. Ojciec Phêrô był jednym z naszych przewodników po wietnamskiej rzeczywistości. To z nim uczestniczyliśmy w tajnej Mszy dla wiernych w górskim regionie Son La, gdzie zakazana jest wszelka działalność religijna. To on pokazał nam nielegalne kaplice urządzone w piwnicach warsztatu samochodowego i sklepu ze sprzętem AGD. On też zaprowadził nas do rodzin zmuszanych przez lokalne władze do podpisywania deklaracji wyrzeczenia się wiary. Z nim uciekaliśmy przed tajniakami z Dong Chiem, gdzie władze wysadziły cmentarny krzyż, broniony przez setki mieszkańców. Jakiś czas temu, konwersując z o. Phêrô przez internet, już z Polski, dopiero po chwili zorientowałem się, że mój rozmówca nie nadaje z Wietnamu. – Uciekłem, jestem w Rzymie – usłyszałem zdumiony. Nie, nie z powodu kłopotów po naszych wspólnych eskapadach. Władze zakonne już kilka lat temu chciały wysłać go na studia do Europy. Ale władze państwowe odebrały mu paszport. Teraz, z pomocą zaufanej osoby, uciekł przez sąsiedni Laos. Studia z historii Kościoła na rzymskim Gregorianum łączy z podróżami po demokratycznym świecie, gdzie nagłaśnia prawdę o komunistycznym Wietnamie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina