Zdaje się, że współcześni Ezechielowi Izraelici mieli serdecznie dość przewodników swego ludu.
Bez wątpienia wolność nie była mrzonką o braku wymagań i porządku. Nie była tęsknotą za wolnością dla samej wolności. Była oczekiwaniem czasu, gdy naród wybrany otrzyma swe nowe, trwałe i sprawiedliwe uporządkowanie społeczne. Punktem wyjścia i zarazem fundamentem w wizji Ezechiela staje się to stwierdzenie: „Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę”. W tym nowym Izraelu, gdzie nie sprawdzili się przywódcy, sam Pan stanie się przywódcą, ale nie królem w dotychczasowym rozumieniu. Można nawet powiedzieć, że Pan zapowiada nowy model króla – nie monarchy, ale pasterza. I tutaj warto zwrócić uwagę na czasowniki, które opisują sposób tego nowego panowania: będę miał pieczę, dokonam przeglądu moich owiec, sam będę pasł, będę je układał na legowisko, zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie. Te słowa to opis ustroju teokratycznego ukazanego poprzez obrazy kultury pasterskiej starożytnego Bliskiego Wschodu. A przecież dzisiejsza cywilizacja boi się słowa „teokracja”. Kojarzy się ono z nieludzkimi rządami, jak najdalszymi od demokracji. Może to skutek tego, że w imieniu Boga – w różnych religiach – rządzono po staremu. Wizja Ezechiela jest teokratyczną opcją na rzecz owiec. Światem idealnym, który – choć śniony w ten sposób w kręgu proroka Ezechiela – nie zaistniał po niewoli babilońskiej. Pan, dobry pasterz, nie czynił go na siłę, bo nie odebrał swemu ludowi, jak i nie odbiera nikomu z nas bezcennego daru wolności, daru, który tak często – gdy dostajemy jakąkolwiek władzę – wykorzystujemy nie tylko nie na rzecz owiec, ale bywa, że i przeciw dobremu pasterzowi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski