Starcia w Warszawie. Prowokacja?

29 osób rannych w zamieszkach w Warszawie zostało przewiezionych do szpitali - poinformował PAP rzecznik pogotowia Marek Niemirski. Zdaniem prezesa Młodzieży Wszechpolskiej, Roberta Winnickiego, zamieszki podczas "Marszu Niepodległości" to efekt prowokacji osób, które chciały oczernić marsz.

Starcia w Warszawie. Prowokacja?   Święto Niepodległości. Zamieszki na Placu Na Rozdrożu, gdzie z Placu Konstytucji dotarł "Marsz Niepodległości", Tomasz Gzell/PAP W związku z demonstracjami na ulicach Warszawy policja zatrzymała dotąd około 200 osób - poinformował w piątek po południu PAP rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski.

"Trwają kolejne zatrzymania. Policjanci koncentrują się między innymi na ustaleniu wszystkich uczestników demonstracji, którzy brali udział w tych zajściach i dopuścili się złamania prawa" - powiedział rzecznik policji. Jak dodał, analizowane są m.in. zapisy z kamer monitoringu miejskiego.

Podkreślił, że w zapewnienie bezpieczeństwa na ulicach miasta zaangażowani są nie tylko stołeczni policjanci. "To bardzo duża liczba funkcjonariuszy. W Warszawie są także policjanci z ośmiu innych województw, zarówno umundurowani, jak i po cywilnemu. Ich działania będą trwały jeszcze wiele godzin" - powiedział Sokołowski.

Z informacji KGP wynika, że rannych zostało 40 funkcjonariuszy. "W wielu przypadkach doszło do agresywnych zachowań wobec policjantów, którzy zabezpieczali demonstracje" - powiedział rzecznik.

Rzecznik zapewnił, że policja reaguje adekwatnie do zagrożenia. "W każdym przypadku funkcjonariusze działają bardzo zdecydowanie. Policjanci wielokrotnie wzywali uczestników demonstracji do zachowania spokoju. Gdy dochodzi do naruszenia prawa, sprawcy są zatrzymywani. W tym przypadku użyto armatek wodnych i gazu" - powiedział Sokołowski.

Zdaniem prezesa Młodzieży Wszechpolskiej, Roberta Winnickiego,zamieszki na ulicach Warszawy podczas "Marszu Niepodległości" to efekt prowokacji osób, które chciały oczernić marsz. Jak zaznaczył, "nie czuje się odpowiedzialny za prowokacje, które nie dotyczyły kolumny marszowej".

"Niestety, policja nie ochraniała marszu podczas jego trasy, zostawili nas samopas i to spowodowało, że do kolumny marszowej przeniknęły osoby zamaskowane, których ja nie utożsamiam z uczestnikami marszu. Protestujący szli za banerami, a wokół nich krążyły zamaskowane osoby, które traktuję jako prowokatorów, którzy chcieli zaszkodzić marszowi" - powiedział PAP Winnicki.

Jak mówił, otrzymał informacje, że "prowokacje szły ze środowisk, którym zależało, by oczernić +Marsz Niepodległości+". Jego zdaniem prawdopodobnie te osoby są także odpowiedzialne m.in. za podpalenie wozu satelitarnego TVN24.

Winnicki krytykuje zachowanie policji i władz miejskich. Jak twierdzi, policja nie kontaktowała się z uczestnikami marszu i zachowywała się wobec nic agresywnie.

Prezes MW przyznaje jednak, że także organizatorzy marszu popełnili błąd, niedoszacowując liczby jego uczestników. "Sądziliśmy, że to będzie ok. 15 tysięcy ludzi, którzy spokojnie pomieszczą się na pl. Konstytucji. Musieliśmy jednak zmienić plan przemarszu. Doszło do ataków, nie wiem, czy przez pseudokibiców, czy chuliganów. Także policja reagowała agresywnie. Wywiązała się bitwa, które zdezorganizowała nasz marsz" - wyjaśnił.

Według Winnickiego w marszu mogło wziąć udział ok. 25 tysięcy osób. (PAP)

Przeczytaj komentarz Demokracja nie przejdzie

« 1 2 3 »

PAP/kab