Minister obrony USA Leon Panetta ostrzegł przed "niezamierzonymi konsekwencjami" ataku na irańskie instalacje jądrowe. Jak powiedział w czwartek na konferencji prasowej, interwencja wojskowa powinna być ostatecznością.
Panetta uważa, że zbombardowanie irańskich ośrodków nuklearnych najwyżej o trzy lata opóźni pełną realizację przez Teheran programu atomowego, a może mieć zupełnie "niezamierzone" skutki dla regionu i stacjonujących tam amerykańskich żołnierzy.
Szef Pentagonu opowiedział się za zwiększeniem gospodarczej i dyplomatycznej presji na Iran. Poinformował, że po najnowszym raporcie Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), z którego wynika, że Teheran cały czas pracuje nad stworzeniem broni jądrowej, USA omawiają ze swymi sojusznikami możliwości wprowadzenia przeciwko Iranowi kolejnych sankcji. Przeciwko temu są jednaj dwaj stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ, Rosja i Chiny, które mają prawo weta.
Raport MAEA wywołał ostre reakcje w Izraelu, który obawia się, że może być celem ataku jądrowego ze strony Iranu. Prezydent Szimon Peres ostrzegł, że uderzenie militarne na Iran jest bliższe niż opcja dyplomatyczna.
Tymczasem władze w Teheranie cały czas zapewniają, że chcą jedynie produkować paliwo dla elektrowni atomowych. Grożą zdecydowanym odwetem militarnym w przypadku ataku na irańskie ośrodki.