Grecki kryzys zmienia Unię na naszą niekorzyść. Znajdziemy się na peryferiach i otrzymamy mniejsze środki.
Oświadczenie premiera Grecji Jeorjosa Papandreu, że rozpisze referendum w sprawie przyjęcia przez Grecję planu ratunkowego, ale także związanych z tym drastycznych oszczędności, wstrząsnęło Europą. Wprawdzie pod naciskiem Brukseli oraz paniki wśród greckiej klasy politycznej Papandreu z tej propozycji się wycofał, ale Unia po tym incydencie nie będzie już taka sama. – Groźba przeprowadzenia referendum uświadomiła Brukseli, że w swych planach musi także uwzględnić wolę obywateli, a nie tylko układy z rządzącymi – ocenia eurodeputowany Jan Olbrycht (PO). Jego zdaniem, premier Grecji włączył do debaty ekonomicznej wątek polityczny, co zmieniło cały jej charakter. Okazało się, że nawet w przypadku niezbędnych reform konieczne jest zdobycie dla nich społecznej akceptacji. Nawet jeśli pomysł z referendum był elementem taktyki premiera Papandreu, który z jednej strony chciał postraszyć Unię, z drugiej zmusić własne społeczeństwo do przemyślenia konsekwencji odrzucenia unijnego planu, jego zachowanie zmieni Unię. Pokazał bowiem, że można pod osąd całego narodu postawić unijne zasady, które dotąd nigdy nie były kwestionowane.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski