Prof. Krasnodębski zwolniony z UKSW

Mojego zwolnienia domagała się Magdalena Środa - mówi w wywiadzie dla portalu fronda.pl. Żadne ruchy kadrowe w naszej uczelni nie mają podłoża politycznego - odpowiada w rozmowie z "Gościem" Marcin Kozłowski, rzecznik UKSW.

W rozmowie z Frondą profesor Krasnodębski mówi, że jego problemy na Uniwersytecie zaczęły się po zmianie rektora. Kiedy tragicznie zmarłego prod. Rumianka zastąpił obecnie urzędujący ks. prof Henryk Skorowski, wiele spraw miało ulec zmianie na gorsze. Na początku roku akademickiego profesor Krasnodębski usłyszał - jak relacjonuje - że rektor chce z nim rozmawiać w sprawie "jednostronnej" publicystyki. Do rozmowy ostatecznie nie doszło. "Nie zamierzałem konsultować się w sprawie moich poglądów politycznych i społecznych z księdzem rektorem" - mówi Frondzie prof. Krasnodębski.

Dodaje również, że dyrektor Instytutu Socjologii, w którym prof. Krasnodębski pracował, miał mu za złe, iż zaniedbuje studentów przez swoje zaangażowanie polityczne. To oczywiście nie było prawdą - mówi zwolniony naukowiec. Oficjalne powody jego rozstania się z uczelnią - jak mówi - są dydaktyczno-organizacyjne. Czekamy na komentarz UKSW w tej sprawie.

Profesor Krasnodębski zwraca jednak uwagę na pewien zbieg okoliczności. "Dziwnym zbiegiem okolicznosci mojego zwolnienia domagała się Magdalena Środa w łamach Gazety Wyborczej w tekście z maja „Nieszczęśni patroni“, napisanym w stylu „Żołnierza Wolności“. Może to ona, jako oficer polityczny, nadaje dziś ton polskiej edukacji, choć chyba księża nie muszą jej słuchać?" - pyta.

Ten zarzut jednoznacznie ucina rzecznik UKSW Marcin Kozłowski. Zapewnia że uczelnia jest apolityczna i ruchy kadrowe w żadnym razie nie są podyktowane względami politycznymi.

Prof. Zdzisław Krasnodębski pracował na UKSW od 2001 roku. Współpracował z miesięcznikiem "Znak", "Rzeczpospolitą", "Faktem" oraz "Dziennikiem" . W 2005 był członkiem Honorowego Komitetu Poparcia Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich.

« 1 »

jad/fronda.pl