Nic nie zapowiadało kataklizmu. A przyszedł. Stał się pokutą i miłosierdziem.
Sierpniowy piątek. Upał, jak to w wakacje. Poruszająca się na wózku s. Otylia modliła się i pisała listy do przyjaciół. Młodziutka s. Faustiana popołudnie spędziła w ogrodzie, wśród drzew, świętych figurek i stacji drogi krzyżowej zawieszonych na smukłych sosnach. A s. Mirona wyjechała do Gniezna. Do dziś zastanawia się: „Dlaczego mnie wtedy z nimi nie było...”.
Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.