Nowy numer 17/2024 Archiwum

Deklaracja kompromisu

Deklaracja Berlińska przypomina sukcesy w dziele integracji kontynentu, pomija jednak zapis o chrześcijańskich korzeniach Europy.

Berliński szczyt zorganizowany w 50. rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich był przede wszystkim okazją do podsumowania dorobku Unii Europejskiej. Po raz pierwszy w drodze pokojowej ewolucji udało się na naszym kontynencie zbudować trwałą, ponadnarodową strukturę. Powstał obszar wyróżniający się poziomem demokracji, rozwojem gospodarczym, stabilizacją społeczną. Dokument został uzgodniony przez 27 przywódców państw członkowskich, lecz podpisany tylko przez kanclerz Angelę Merkel, jako przewodniczącą Rady Europejskiej, Hansa-Gerta Pötteringa, szefa Parlamentu Europejskiego, oraz José Manuela Barroso, przewodniczącego Komisji Europejskiej.

Przez wiele lat udział w tym projekcie krajów z dawnej Europy Wschodniej wydawał się niemożliwy. Ten stan zmienił się w wyniku powstania „Solidarności” oraz działań opozycji w innych krajach komunistycznych. Dlatego w tekście deklaracji podkreślono wagę przywrócenia jedności kontynentu. Zwraca także uwagę deklaracja o otwartości projektu unijnego, co daje nadzieję również innym narodom na udział w integracji. Istotna jest wzmianka, że do 2009 r.

Unia powinna otrzymać „odnowiony wspólny fundament”, co komentowane jest jako zapowiedź przyjęcia traktatu europejskiego. Niewątpliwie jednak przyjęcia wspólnego dokumentu podstawowego wymagać będzie przemyślenia całej filozofii działania Unii. Po odrzucenia traktatu we Francji i Holandii, braku społecznego poparcia dla jego ratyfikacji również w Wielkiej Brytanii, Polsce i Czechach, obrona starego dokumentu oznacza stratę czasu.

Trzeba odnotować, że prezydent Lech Kaczyński był jedynym, który na berlińskim spotkaniu do końca apelował o umieszczenie w deklaracji zdania o chrześcijańskich korzeniach Europy. Sukcesu nie osiągnął, ale przynajmniej nie przeszła belgijska propozycja zapisu o laickiej Europie. Nie powinno to zamykać dalszej dyskusji w tej sprawie. Nie jest to bowiem kwestia tylko deklaracji. Benedykt XVI, przemawiając do biskupów z krajów Unii, słusznie przypomniał, że zapominając o swym chrześcijańskim dziedzictwie, Europa nie tylko „zaprze się Boga, ale samej siebie”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego