Nowy numer 13/2024 Archiwum

Trzęsienie pod żyrandolem

Niemożliwe stało się faktem. Układ władzy, obliczony na długie lata, rozsypał się w dwa tygodnie.

Andrzej Duda prezydentem – można to stwierdzić już niemal z pewnością.

To, co się dziś wydarzyło, jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się niemożliwe. Ale 10 maja o godzinie 21.00  tysiącletnia Platforma Obywatelska zatrzęsła się w posadach. Przerażone twarze celebrytów w sztabie Bronisława Komorowskiego, wpatrzone rozszerzonymi źrenicami w ekran, zwiastowały nadchodzącą zmianę. Bo to jest zmiana – i to potężna. Mocny nowy akord w granej od lat melodii zaburzył sielankowe nastroje ludzi władzy, zatroskanych jedynie o to, że nie mają z kim przegrać. Dziś tę troskę mają z głowy. To nagłe przebudzenie władzy jest tym boleśniejsze, że spadła z wysokiego mniemania o sobie.

Nie chodzi tylko o sam urząd głowy państwa – prezydent nie ma aż tak wielkiej władzy. Ale tu chodzi o radykalne i gwałtowne odwrócenie trendów społecznych, które będzie miało poważne konsekwencje w jesiennych wyborach parlamentarnych. Tak poważnego werdyktu społecznego nie da się już zepchnąć, zarzucić tematami zastępczymi i zabić śmiechem. Wszystkie te metody w zmasowanej dawce zastosowano w ostatnich dwóch tygodniach. I wszystko to okazało się już nieskuteczne, a nawet przeciwskuteczne. Andrzej Duda może podziękować Kubie Wojewódzkiemu, Aleksandrowi Kwaśniewskiemu i wielu innym „autorytetom” za poparcie swego przeciwnika.

Dobrze, że ta realna kampania trwała tylko dwa tygodnie, bo przerażony prezydent gotów był już obiecać, że za miesiąc wszyscy Polacy będą zarabiać powyżej średniej krajowej, a potem – jak wieszczyli internauci – zalegalizować marihuanę podczas uroczystej intronizacji Chrystusa na króla Polski. Konkretnym owocem paniki obozu władzy jest referendum o JOWach, które Senat klepnął „w trybie wyborczym” – i teraz będzie problem, co z tym gniotem zrobić.

Ale co tam – to drobiazg wobec nowej sytuacji, jaka powstała wskutek zaburzenia planów władzy, która o wszystkim pomyślała, tylko nie o tym, że istnieje jeszcze niesterowalna część społeczeństwa. I oto element ludzki wywrócił kalkulacje najcwańszych spin doktorów.

Zaczyna się nowy rozdział w historii Polski. Przed Andrzejem Dudą niełatwe zadanie. O ile poprzednik był niesiony falą medialnej klaki, o tyle on będzie musiał iść pod prąd wściekłej propagandzie. „Gazeta Wyborcza” wręcz się do tego zobowiązała, wydając w piątek oficjalne oświadczenie o poparciu Komorowskiego, wraz z żarliwym wezwaniem do obywateli, aby zrobili to samo. Nie należy się też spodziewać, że nagle odwrócą się tendencje w prorządowych telewizjach i rozgłośniach radiowych, zainteresowanych w kierowaniu Polski w ramiona nihilistycznych, antychrześcijańskich ideologii. Niemniej sprzeciw takich środowisk będzie potwierdzeniem słuszności obranego kierunku. I oby Andrzej Duda nie dał się zastraszyć.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka