Nowy numer 17/2024 Archiwum

Naga nieprawda

Agnieszka Radwańska chciała ponoć zwrócić uwagę na sport, zdrowie... takie tam. Zwróciła na coś zupełnie innego.

Agnieszka Radwańska rozebrała się przed całym światem. Jej nagie zdjęcia pojawiły się nie tylko w branżowym magazynie, ale na przykład na okładce „Wprost”, dzięki czemu gołe dziewczę patrzy na nas z każdego kiosku i… „promuje”.

„Zdecydowałam się na udział w tej sesji, by zwrócić uwagę młodych ludzi, szczególnie dziewcząt, na ich kondycję i zdrowie oraz zachęcić do regularnych ćwiczeń” – czytamy w jej oświadczeniu.

A z pewnością – uwagę zwróciła, ale na pewno nie „szczególnie dziewcząt”, lecz szczególnie facetów, i to nie tylko młodych, lecz wszystkich, może z wyjątkiem działaczy Kampanii Przeciw Homofobii. Nie zwróciła też uwagi na kondycję i zdrowie, bo na to zwracać uwagi nie trzeba, szczególnie dziś, w kulturze, która właśnie słabych i chorych nie chce zauważać, woli ich za to abortować albo eutanazować. Zwróciła uwagę na swoje nagie ciało i skłoniła oglądaczy nie do „regularnych ćwiczeń”, tylko do – powiedzmy to wprost – myśli cudzołożnych.

Wszystkim lekceważącym tę sprawę katolikom pozwolę sobie przypomnieć słowa Jezusa zapisane u Mateusza 5,28: „Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa”.

Czy normalny chłop potrafi na takie zdjęcie patrzeć bez pożądliwości? Może potrafi, zwłaszcza gdy naoglądał się pornoli i takie kawałki już go nie rajcują. Ale ludzie, zlitujcie się, nie piszcie takich bzdur, jakby to było obojętne moralnie! Jakby nagą kobietę można było oglądać niczym konia na wybiegu, doznając uczuć wyłącznie estetycznych!

Radwańska nie jest naszą żoną i nikt z nas nie ma prawa jej w ten sposób oglądać.

Naprawdę wierzycie w takie rzeczy, że facet może podziwiać gołą kobietę ze względu na grę światłocieni? Naprawdę sądzicie, że ktoś po obejrzeniu takich zdjęć zdecyduje „zostanę sportowcem”?

Nie po to Bóg dał człowiekowi uczucie wstydu, żeby je traktował jak „tabu do łamania”.

Znamienne, że tuż po grzechu prarodzice sporządzili sobie przepaski z liści figowych – bo grzech zaburzył ludzki sposób patrzenia na ciało. Wstyd jest dobrą reakcją obronną, której nie należy łamać, lecz należy ją pielęgnować – i to tym bardziej, im bardziej świat gada co innego. „Świat” walczy ze wstydem, bo diabeł tę walkę inspiruje. To on pruderią nazywa przyzwoitość i kpi z wstydu, no chyba że chodzi o wstydzenie się Jezusa. Agnieszka Radwańska, jak zadeklarowała, nie wstydzi się Jezusa. To świetnie – ale przyznawanie się do Jezusa nie może iść w parze z demonstracyjnym przyznawaniem się do rzeczy sprzecznych z duchem Chrystusowym. A to jest sprzeczne z duchem Chrystusowym. To sprowadza oglądanego człowieka do roli przedmiotu, a w oglądającym wywołuje „myśli zdrożne”. Właśnie to się przydarzyło królowi Dawidowi. Wystarczyło, że przypadkowo dojrzał wychodzącą z kąpieli kobietę, a opanowała go pokusa do tego stopnia, że popełnił najgorszy grzech w swoim życiu. Za tym poszło kłamstwo, potem morderstwo i całe pasmo nieszczęść nie tylko dla Dawida, lecz i narodu – bo grzech ma wymiar społeczny i nigdy nie dotyka tylko grzeszącego. A przecież zaczęło się tak „niewinnie”.

Otóż nie niewinnie. To nie jest błaha sprawa. Agnieszka Radwańska popełniła fatalny błąd. Wpisała się w rozpanoszony kult ciała, który za nic ma wartości duchowe.

Św. Paweł wzywa: „postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała”. Gdzie tu jest postępowanie według ducha?

„Wprost” pyta ironicznie napisem na okładce, obok rozebranego zdjęcia tenisistki: „Czy Jezus wstydzi się Radwańskiej?”.

Zapewne redaktorzy z „Wprost” mają odpowiedź na to pytanie. Ale jakoś nie sądzę, żeby to była ta odpowiedź, jaka wynika z Ewangelii. Bo jedno jest pewne: kto nie wstydzi się Jezusa, powinien wstydzić się paru rzeczy. O jednej z nich Radwańska zapomniała.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka