Nowy numer 18/2024 Archiwum

Bez szans

Unia w sprawie Smoleńska nam nie pomoże.

Nie spodziewam się, aby ostatnia inicjatywa min. Sikorskiego w sprawie odzyskania wraku Tu -154 M, przyniosła pozytywne efekty.  Pomysł, aby do sporu z Rosją włączyć Unię Europejską, sam w sobie jest słuszny, ale mocno spóźniony i mało konsekwentny.  Zbyt wiele bowiem wysiłku rząd Tuska włożył w przekonywanie międzynarodowej opinii publicznej, że w sprawie katastrofy mamy pełne zaufanie do władz rosyjskich,  aby nagle nam uwierzono,  że jest inaczej.

Jeszcze wiosną w udzielonym mi dla „Gościa” wywiadzie, Sikorski przekonywał, że konwencja chicagowska jest dokumentem dającym nam najwięcej uprawnień w dochodzeniu do prawdy o przyczynach katastrofy pod Smoleńskiem.  Odrzucał wtedy wszelkie sugestie o międzynarodowym śledztwie.  Jeśli teraz zmienił zdanie, to pod wpływem nastrojów w kraju, a być może reaguje także na zmiany w polityce amerykańskiej. Po przyjęciu przez Kongres tzw. ustawy Magnitskiego, zabraniającej  udzielania wiz wjazdowych rosyjskim funkcjonariuszom współodpowiedzialnym za śmierć tego adwokata, w USA następuje  zaostrzenie kursu wobec Putina i jego ekipy.

Obawiam się jednak, że ostra retoryka Sikorskiego będzie równie nieskuteczna, jak jego poprzednia niewzruszona wiara, że Rosja przeprowadzi rzetelne śledztwo.  Problem w tym, że Rosja na mocy dokumentów, które podpisała polska strona, ma prawo trzymać wrak, jako dowód rzeczowy, do zakończenia śledztwa. Tego się teraz trzyma i nie sądzę, aby pod naciskiem polskiej, czy unijnej dyplomacji, zmieniła stanowisko. Nie wierzę również w nadzwyczajną empatię w tej sprawie ze strony komisarz Catherine Ashton, nawet jak na unijnego komisarza, osoby mało kompetentnej  i pozbawionej wszelkiej charyzmy. 

Trudno mi także dociec, jaki formalny tytuł miałaby Unia, aby w tej sprawie występować.  Enigmatyczna sugestia Sikorskiego, że podczas szczytu Unia – Rosja, Ashton  ma powiedzieć, że jedno z państw członkowskich „ma problem w relacjach z Rosją”, dowodzi tylko bezradności intelektualnej tej propozycji. Działania Sikorskiego – w moim przekonaniu – nie tylko, nie przyspieszą oddania nam wraku samolotu, ale wręcz je odsuną w czasie. Co nie oznacza, że nie powinniśmy wywierać nacisku, również międzynarodowego na Rosję, w tej sprawie.

Warto także pomyśleć o pozyskaniu przeciętnych Rosjan, często krytycznie nastawionych do ekipy Putina, ale także niewiele rozumiejących z naszych pretensji. I to jest także wina polskich władz, które nigdy w sposób kompletny i rzetelny nie odniosły się do wątpliwości podnoszonych przez niezależnych ekspertów.  W Rosji istnieje opozycja, a przede wszystkim niezależny obieg informacji. Czy ktoś z tymi ludźmi próbował rozmawiać o Smoleńsku ?  Czy jakakolwiek polska placówka w Rosji zorganizowała debatę publiczną  na ten temat ? Jestem przekonany, że warto byłoby założyć portal w języku rosyjskim na temat katastrofy smoleńskiej oraz zapraszać Rosjan do udziału w konferencjach i sesjach na ten temat. Umiędzynarodowienie wyjaśniania przyczyn katastrofy jest działaniem słusznym, ale Rosjan z tego procesu nie powinniśmy wykluczać.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego