Na gruzach domów i kościach dawnych mieszkańców powstały nowe osiedla z nowymi lokatorami. Przeszłość wplata się w dzisiejszą codzienność.
Na warszawskim Muranowie, w samym centrum stolicy, rozkwitły żonkile. Szczególnie wiele ich przy Umschlagplatz i w innych ważnych miejscach dawnego żydowskiego getta, które dziś znaczone są pomnikami, tablicami, głazami… Jedno z tych miejsc – bunkier, w którym w czasie powstania w getcie w 1943 r. straciło życie ponad stu bojowników Żydowskiej Organizacji Bojowej – znajduje się przy ul. Miłej. Tej samej, o której Władysław Broniewski napisał znakomity, cytowany wiersz. Przypominam go sobie, gdy zbliża się kolejna rocznica wybuchu powstania w getcie (19 kwietnia 1943 r.), choć mówi o przedwojennej ul. Miłej, zamieszkanej przez żydowską biedotę. W getcie była ona jedną z głównych ulic.
Na ulicy Miłej jest zakład pogrzebowy,
obok jatka i sklepik z balonem wody sodowej,
naprzeciwko – klinika lalek, naprawa parasoli…
Perspektywa rzeźnickim nożem przecina oczy. To boli.
Jezdnią, po kocich łbach, trąbiąc pędzi pogotowie,
to pod trzynastym powiesił się fryzjer, który miał źle w głowie:
czytał powieści detektywne, chciał zostać aktorem,
wiecznie coś deklamował albo śpiewał piskliwym tenorem.
Moja miła, ty nie wiesz, jak źle
ulicą Miłą błąkać się we mgle,
niosąc bezdomne marzenie i nie napisany wiersz.
No, powiedz, miła, czy wiesz?
Muranów, jak twierdzą znawcy tematu, to jedyne takie miejsce na ziemi. W czasie II wojny światowej zamienione zostało przez Niemców w getto, w którym w nieludzkich warunkach stłoczono 300 tys. Żydów, krótko potem wywiezionych do obozów zagłady albo zamordowanych na miejscu. Wtedy zrównane z ziemią, dzisiaj tętni życiem stołecznej metropolii. Nie stało się muzealnym parkiem ani skansenem odwiedzanym przez turystów. Na gruzach domów i kościach dawnych mieszkańców powstały nowe osiedla z nowymi lokatorami. Przeszłość znaczona nazwami ulic i innymi śladami pamięci – z dużą bryłą muzeum POLIN – wplata się w dzisiejszą codzienność Muranowa. Sąsiaduje ze sklepikami, kawiarniami i skwerami, które ożywają o tej porze roku, gdy zaczynają kwitnąć żółte żonkile – symbol wiosny, życia i nadziei. A od kilkunastu lat także symbol powstania, które wybuchło tu 82 lata temu…
O historii tej części miasta przypominają liczne murale – kolorowe, niebanalne, czasem zabawne – przywołujące pamięć o mieszkańcach z bliższej i dalszej przeszłości. Na muralu na ścianie szkoły przy ul. Miłej czytam słowa Marka Edelmana, ostatniego przywódcy powstania w getcie, po wojnie lekarza i opozycjonisty: „Nienawiść jest łatwa. Miłość wymaga wysiłku i poświęcenia”. Ale nie widzę – a szkoda! – muralu z wierszem Broniewskiego, który kończy się tak:
Moja miła, ja tą ulicą nie chodzę,
choćby mi było po drodze.
Nawet kiedy do ciebie się śpieszę,
nie idę ulicą Miłą,
bo kto wie, czy się tam nie powieszę.
Ulica Miła jest dzisiaj miła. Zaskakująco natomiast przeszłość tego miejsca z czasów wojny łączy się z tym, co dzisiaj dzieje się daleko stąd, w Strefie Gazy… W tych dniach, gdy kwitną żonkile, myśli biegną ku miejscu, gdzie toczy się nierówna walka, gdzie giną tysiące cywilów. Trudno nie myśleć o tym, że historia i cierpienia dawnych mieszkańców Muranowa poszły na marne. Że nie nauczyły niczego. Niczego?
Nienawiść jest łatwa. Miłość wymaga…