Rosyjskie prawosławie przeżywa jeden z najbardziej mrocznych okresów w swej historii. Wspierając agresję na Ukrainę, stało się współodpowiedzialnym za zbrodniczą politykę reżimu Putina.
Rosyjskie prawosławie, wyrosłe z tradycji bizantyjskich, zawsze było blisko władzy, co nie oznaczało, że wspierało każdego władcę i jego poczynania. Byli patriarchowie i duchowni, którzy mówili prawdę nawet carskim despotom i okrutnikom. Wielu biskupów i duchownych za wierność Ewangelii zapłaciło życiem w XX wieku w czasie prześladowań po wybuchu rewolucji bolszewickiej oraz w latach 30. ubiegłego wieku, kiedy Stalin rozpoczął „bezbożną pięciolatkę”. Nawet później, gdy z inicjatywy Stalina w 1943 r. został odbudowany Patriarchat Moskiewski, całkowicie uległy wobec władzy i używany jako instrument w polityce międzynarodowej, znajdowali się hierarchowie oraz duchowni dający świadectwo prawdzie. Tym bardziej wstrząsający jest fakt, że od lutego 2022 r., kiedy Rosja rozpoczęła pełnoskalową agresję na Ukrainę, nie znalazł się żaden prawosławny biskup, który by to potępił.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski
W redakcji „Gościa Niedzielnego” pracuje od czerwca 1981 r. Dziennikarz działu „Świat”. Doktor nauk politycznych, historyk. Autor wielu publikacji prasowych i książek – m.in. „Wygnanie” oraz „Agca nie był sam: wokół udziału komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II”.