Kwiaty od Władimira

Angela Merkel żegna się z urzędem kanclerskim według nowej niemieckiej tradycji: w serdecznym uścisku Władimira Putina. Prezydent Rosji ma za co dziękować pani kanclerz. Pani kanclerz również ma za co… przyjmować kwiaty od prezydenta Rosji.

Jacek Dziedzina

|

26.08.2021 00:00 GN 34/2021 Otwarte

dodane 26.08.2021 00:00

Po opuszczeniu przed laty urzędu kanclerskiego przez Gerharda Schroedera wydawało się, że w gorszym stylu odejść się nie da. Były kanclerz niemal od razu objął intratną posadę w zarządzie konsorcjum budującego gazociąg Nord Stream. Parę lat później został dodatkowo wybrany na szefa rady dyrektorów Rosnieft – rosyjskiego koncernu naftowego objętego zachodnimi sankcjami w związku z naruszaniem przez Moskwę suwerenności Ukrainy. Schroeder stał się symbolem tego, co w niemieckiej polityce wobec Rosji przywodzi jak najgorsze skojarzenia.

Trudno porównywać Schroedera do Merkel – to jednak politycy różnych formatów. I raczej wykluczony jest scenariusz, że pani kanclerz szykuje się do objęcia jakiejś funkcji w rosyjskim gigancie energetycznym. Z drugiej jednak strony Władimir Putin otrzymał od Angeli Merkel niemal to wszystko, co ofiarował mu serdeczny przyjaciel Schroeder. Nie bez powodu wizyta pożegnalna pani kanclerz w Moskwie przebiegała w tak uroczystej oprawie: prezydent Rosji wręczył Merkel bukiet kwiatów i nie mógł się nachwalić zasług, jakie niemiecka polityk ma na koncie relacji rosyjsko-niemieckich. Trudno się dziwić tym peanom: Angela Merkel odchodzi jako polityk, który do perfekcji opanował współczesną niemiecką realpolitik – pragmatyczną, niemal bezduszną i bezideową dbałość o interes narodowy, realizowany niezależnie od „skutków ubocznych”. Ten nurt, będący obowiązującą doktryną w niemieckiej polityce, pozwalał kanclerz Merkel na jednym oddechu doprowadzić do ukończenia budowy gazociągu Nord Stream 2 i równocześnie „ostrzegać” Rosję przed używaniem go jako broni politycznej. Realpolitik Angeli Merkel pozwoliła jej spotkać się z Putinem dokładnie w rocznicę otrucia Aleksieja Nawalnego i zarazem wygłosić formułkę „upominającą się” o więzionego opozycjonistę. Ta sama realpolitik pozwoliła jej prosto z Moskwy polecieć do Kijowa, by „uspokoić” prezydenta Zełenskiego i przekonać go, że Niemcy będą pilnowały, by niemiecko-rosyjski gazociąg nie stał się narzędziem walki z Ukrainą. To znaczy przekonać zaatakowanego, że lufa, którą mu przystawiono do skroni, nie jest groźna. To wszystko nie powinno dziwić, bo mowa o pani kanclerz, która stanowczo domagała się nałożenia sankcji na Rosję za zajęcie Krymu i wojnę w Donbasie, a jednocześnie robiła wszystko, by niemieckie firmy mogły nadal współpracować z rosyjskim przemysłem.

Angela Merkel może i nie obejmie żadnej funkcji w Gazpromie czy innym Rosniefcie, ale na kwiaty od prezydenta Rosji z pewnością zasłużyła.•

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina