Samobójstwo społeczne

Bez rodziny nie byłoby problemów społecznych, ale nie byłoby też społeczeństwa.

Kilka dni temu „ministra” edukacji Barbara Nowacka poinformowała, że od 1 września 2025 roku przedmiot wychowanie do życia w rodzinie zostanie w szkołach zastąpiony przez edukację zdrowotną. Dowiadujemy się, że młodzież ma tam zgłębiać m.in. tematy ochrony zdrowia psychicznego, odżywiania i – no przecież – edukacji seksualnej.

Zmiana nazwy symbolicznie pokazuje zanikanie rodziny na rzecz egoistycznego skupienia na sobie. Bo nie łudźmy się – nie zdrowie jest celem tej zmiany. To przykrywka dla wprowadzenia obowiązkowej indoktrynacji na rzecz „nowoczesnego” podejścia do seksualności, w tym propagandy na rzecz „rodziny” nowego wzoru. Zwiastun tego pojawił się kilka miesięcy temu w liście rzecznika praw pacjenta Bartłomieja Chmielowca do „ministry”. Zasugerował on tam stworzenie właśnie takiego przedmiotu o zdrowiu, w którym miałby się też znaleźć, a jakże, temat „szacunku dla osób LGBT i ich seksualności”. I proszę: mówisz – masz. A dokładniej: on mówi, a my będziemy mieli. Może będzie tam też coś o „rodzinie tradycyjnej”, ale nawet jeśli, to na pewno mało przychylnie. Trudno żeby było inaczej, gdy resort edukacji objęły osoby od lat propagujące modele, które są karykaturą małżeństwa i rodziny. Prawdziwa rodzina w tej wersji kojarzy się pomału bardziej ze skansenem niż z czymś, czego chciałby chwycić się młody człowiek. To są, rzecz jasna, tendencje uznawane „w Europie”, czyli nie u nas, bo my za „Europą” zawsze musimy nadążać. W tej wersji nowoczesny człowiek to rzadko Polak, a tym samym nasze rozwiązania społeczne, jeśli nie mamy się ich wstydzić, muszą naśladować cudze.

Brak w tym refleksji nad przyszłością. Bo można uczyć dzieci „szacunku” (czytaj: aprobaty) dla ideologii LGBT, można im wmawiać, że odpowiedzialny człowiek to nie taki, który nad sobą panuje, ale który się „zabezpiecza” – tylko jakie to ma perspektywy? Jakie ma być to społeczeństwo coraz bardziej zakręcone na punkcie seksu, który coraz mniej służy celowi, dla którego w porządku natury zaistniał? Jaką przyszłość ma naród, który życie najmłodszych uzależnia od kaprysu starszych? Odpowiedź jest prosta: żadną. To po prostu nie ma przyszłości. Zmurszała cywilizacja, która się na to godzi, zwyczajnie się rozpadnie, a jej miejsce (to wersja optymistyczna) zajmą nowi barbarzyńcy. Dzicy, ale społecznie zdrowi, bo wolni od ideologicznych bzdur, które zniszczyły poprzedników.

Jezus, komentując przypowieść o przewrotnych pracownikach winnicy, mówi: „Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce” (Mt 21,43). To ciągle jest jakoś aktualne, bo kto uparcie marnuje dary Boże, a zwłaszcza dar życia, straci go ostatecznie. Szkoda, żeby stało się to także z Polską, ale jeśli taka wola społeczeństwa… Cóż – mamy demokrację.


KRÓTKO:

Może się uda

Tysiące nastolatków w Wielkiej Brytanii padło ofiarą przepisywania hormonów blokujących ich naturalny rozwój. Robiono to bez sprawdzenia, jak takie ingerencje mogą wpływać na psychikę młodych ludzi – informuje w raporcie zleconym przez brytyjski rząd lekarz pediatra dr Hilary Cass. Raport wykazał, że dzieci te mogły ponieść fatalne skutki złych diagnoz, stawianych pod wpływem ideologicznych nacisków. Lekarze znaleźli się pod wpływem „toksyczności” dyskursu publicznego w kwestii transpłciowości. „Jest niewiele innych dziedzin opieki zdrowotnej, w których pracownicy tak bardzo boją się otwarcie deklarować swoje poglądy. W mediach społecznościowych zostają obrzuceni najgorszymi wyzwiskami, stają się ofiarami słownej nagonki, istnego znęcania się. To musi się skończyć” – powiedziała dr Cass. I może się skończy, ponieważ zabrał się za to rząd Rishiego Sunaka. Brytyjski premier ma szansę osiągnąć sukces, tym bardziej że nie jest biały i nie jest chrześcijaninem.

Nacisk UE

Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą do wpisania aborcji do Karty Praw Podstawowych UE. Europosłowie wezwali państwa członkowskie UE do wprowadzenia całkowitej niekaralności aborcji, a Polskę i Maltę do uchylenia prawa, które aborcję ogranicza. Co prawda kiedyś solennie nas zapewniano, że w takich sprawach nie będzie w UE żadnych nacisków, ale czy ktoś gwarantował, że to na serio?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.