Zmartwychwstała wieś

Bobina Wielkiego miało nie być. Na miejscu wsi miał rosnąć las.

0m 51s

W środku lasu miał stać myśliwski dworek samego gauleitera Prus Wschodnich Ericha Kocha. Na jego rozkaz jesienią roku 1940 mieszkańców wsi wysiedlono, domy rozebrano, a na ich miejscu z pruską pedanterią posadzono młode drzewka: na podwórkach jesiony, a na polach sosny i świerki. Dla mieszkańców wsi nastał czas wojennej tułaczki. Jednych Niemcy wywieźli na roboty do Rzeszy, innych wysiedlili w okolice Skierniewic. Tylko nieliczni robotnicy leśni i pracownicy tartaku w Klinie mogli zamieszkać u rodzin i znajomych w pobliskich Grzybkach. Zaczęli wracać jak tylko skończyła się zima 1945 roku. Tamten czas pamięta już tylko dwóch najstarszych mieszkańców Bobina, Jan Szwejkowski, rocznik 1928, i trochę od niego młodszy Janusz Poniatowski.

Dostęp do pełnej treści już od 12,90 zł za miesiąc

Skorzystaj z promocji tylko do Wielkanocy!

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń ten artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

Grażyna Myślińska