Kilka tzw. usypów węgla z pociągów zgłosili w niedzielę kolejarze służbom kryzysowym wojewody śląskiego. W ciągu kilku godzin złodzieje zaatakowali na bocznych liniach kolejowych w Siemianowicach Śląskich, Zabrzu Maciejowie i Bytomiu Karbiu.
"Dyspozytor PKP Katowice zgłasza plagę usypów utrudniających komunikację pociągów osobowych i towarowych (...) od godz. 13.45" - napisano w raporcie przygotowanym przez działające przy wojewodzie Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego.
Według informacji zastępcy dyrektora zakładu linii kolejowych PLK w Tarnowskich Górach Zbigniewa Czyża, do dwóch ataków doszło w stałych miejscach działalności złodziei - w Siemianowicach Śląskich na towarowym szlaku z Katowic Szopienic do Chorzowa Starego oraz w Bytomiu Karbiu - w pobliżu rozwidlenia pasażersko-towarowych linii z Bytomia do Gliwic i z Bytomia do Tarnowskich Gór.
Najpierw, około godziny 13.45, złodzieje w Siemianowicach usypali z kilku wagonów łącznie 12 ton koksu i ok. 20 ton węgla. Wieczorem ok. 18:30 w Bytomiu otworzyli sześć węglarek. Wysypany z wagonów węgiel spowodował tam przerwę w ruchu.
Między tymi atakami doszło jeszcze do dewastacji rozjazdu kolejowego w Zabrzu Maciejowie. Wskutek celowego działania - najprawdopodobniej złodziei - uszkodzony został rozjazd na rozgałęzieniu linii z Bytomia między Gliwice a Zabrze Makoszowy.
W złodziejskich grupach kradzieży węgla dokonują zwykle nieletni chłopcy, których sprawność m.in. ułatwia ucieczkę przed strażnikami. Chłopcy najczęściej otwierają podczas jazdy lub po zatrzymaniu pociągu drzwi wagonów, wysypując na tory od kilku do kilkudziesięciu ton surowca. Pozostawiany zwykle przez przewoźników węgiel, miał lub koks zbierają, pakują w worki i przekazują starszym wspólnikom do sprzedania.
Sprawców nie odstrasza monitoring ani patrole Straży Ochrony Kolei. Złodzieje czasem obrzucają strażników kamieniami, bywają też uzbrojeni, m.in. w noże i bagnety; jeden z napastników groził kiedyś funkcjonariuszom kosą. Co jakiś czas sokiści używają służbowej broni, głównie strzelając w powietrze, aby odstraszyć napastników.
Złodzieje atakują najczęściej w okolicach Rudy Śląskiej, Zabrza, Bytomia i Siemianowic, a także w Katowicach-Szopienicach i Mysłowicach. Kilka razy w roku kradzieże doprowadzają do wykolejeń towarowych składów, najczęściej na bocznych szlakach i bocznicach. Powstałe wskutek kradzieży straty kolej liczy corocznie w milionach złotych.
Wspólne działania policji i SOK pomogły już m.in. ograniczyć napady na pociągi towarowe wożące sprzęt elektroniczny czy agd - będące plagą jeszcze trzy-cztery lata temu. Rozbito m.in. dużą grupę przestępczą specjalizującą się w tego rodzaju kradzieżach m.in. w rejonie Rudy Śląskiej i Katowic.