Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka powiedział w sobotę, że nadszedł czas, by przygotować drogę do współpracy z UE, ale jednocześnie ocenił, że Unia stosuje podwójne standardy, a za demokratyzacją, do której wzywa, kryje się chaos.
"Podwójne standardy, które stosują Europejczycy, próby wywierania presji i nakładanie sankcji nie będą konstruktywnym elementem w polityce" - oświadczył Łukaszenka w publicznym wystąpieniu podczas wizyty w Tadżykistanie. Jego słowa przekazała białoruska agencja państwowa BiełTA.
Jak zapewnił, od dawna jest przekonany, że w stosunkach z UE "nadszedł czas, aby zrezygnować ze sztucznych barier" oraz stereotypów i "przygotować drogę do współpracy w pełnym wymiarze". Przypomniał, że Unia Europejska jest dla Białorusi ważnym partnerem handlowym, Białoruś jest krajem tranzytu surowców energetycznych na Zachód, a Mińsk współpracuje z UE w sferze ochrony granic i migracji.
"Wiecie, jak zachowuje się UE: (im potrzebna) jakaś demokratyzacja - czytaj: chaos i upadek. Ale ani wam, ani nam taka demokratyzacja nie jest potrzebna. Powinniśmy pracować na rzecz własnych interesów, interesów swojego narodu" - powiedział.
Mówiąc o stosunkach Białorusi z Zachodem i USA, Łukaszenka zapewnił: "Komplikacje tutaj pojawiają się nie z naszej winy".
UE podkreśla, że dopóki nie zostaną zwolnieni wszyscy więźniowie polityczni na Białorusi i nie zostaną przywrócone polityczne i obywatelskie prawa, nie będzie dialogu między UE a Mińskiem. Władze białoruskie objęte są unijnymi sankcjami, które przewidują zamrożenie aktywów i zakaz wjazdu na terytorium UE dla około 200 osób bezpośrednio związanych z fałszowaniem wyników wyborów prezydenckich lub zaangażowanych w represje przeciwników reżimu Łukaszenki. UE nałożyła też embargo na sprzedaż i dostawy broni oraz eksport do Białorusi jakiegokolwiek sprzętu mogącego służyć represjom i zamroziła aktywa trzem związanym z reżimem przedsiębiorstwom.