Jeśli zmiany w traktatach europejskich będą konieczne, Polska będzie je zapewne popierać - powiedział w piątek minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz. Według niego, decyzja o ewentualnych zmianach traktatowych zapadnie najwcześniej w grudniu.
"Czy zdecydujemy się na zmiany w traktatach europejskich? Tej decyzji jeszcze nie ma. Ta decyzja zapadnie najwcześniej w grudniu" - powiedział w Radiu TOK FM Dowgielewicz. "Być może będzie tak, że te zmiany w traktatach europejskich będą konieczne i jeśli rzeczywiście to ma doprowadzić do jakiejś nowej jakości zarządzania gospodarczego, Polska będzie za tym rozwiązaniem się zapewne opowiadała" - dodał.
Dowgielewicz podkreślił, że zmiany w traktatach są procesem "bardzo bolesnym", który potrwa kilka lat. Dodał, że nie są one najważniejsze w walce z kryzysem.
Przypomniał, że ostatni szczyt UE ustalił "ścisły monitoring, sprawdzanie ksiąg, niezależny audyt danych gospodarczych". "Dla nas jest najważniejsze to - jako kraju, który w przyszłości ma przystąpić do euro, żeby te wszystkie zmiany brały pod uwagę nasz interes". Interesem Polski jest według Dowgielewicza to, że chcemy uczestniczyć w dyskusjach prowadzonych wśród krajów strefy euro, ponieważ za kilka lat Polska przystąpi do strefy euro i sprawy euro będą nas bezpośrednio dotyczyć.
Dodał, że w najbliższych tygodniach, miesiącach trzeba z "pełną determinacją" dążyć do tego, żeby Polska była wśród tych krajów, które "ukształtują nowy ład" w UE.
Przed ostatnim szczytem UE niemiecka kanclerz Angela Merkel mówiła, że zmiana traktatów UE jest konieczna, by skuteczniej egzekwować przestrzeganie przez państwa dyscypliny budżetowej. Podkreślała, że reforma traktatowa pozwoli też zapobiec pogłębieniu podziałów w Unii.
Mimo, że ostatecznie podczas szczytu nie podjęto sprawy zmiany traktatów, europosłowie cały czas apelują, by zarządzanie gospodarcze w strefie euro - w tym ewentualne zmiany traktatowe - odbywały się "metodą wspólnotową", a więc przy pełnym zaangażowaniu Komisji Europejskiej i europarlamentu.
W czwartek nad ranem przywódcy eurolandu porozumieli się z sektorem bankowym w sprawie redukcji długu Grecji z 50 proc. stratami dla posiadaczy greckich obligacji. Dzięki temu grecki dług zmniejszy się o 100 mld euro, z obecnych 350 mld euro. Wcześniej przywódcy strefy euro uzgodnili "zwielokrotnienie" do około biliona euro mocy pożyczkowych Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF) oraz dokapitalizowanie kluczowych unijnych banków o ok. 106,4 mld euro.
W środę, w Brukseli, gdy na szczycie byli przywódcy całej UE, uzgodniono też zasady rekapitalizacji kluczowych banków w UE, podwyższając z 5 do 9 proc. tzw. wskaźnik kapitałowy - niezbędny do spełnienia przez banki, by sprostały nowym, bardziej rygorystycznym testom. W ocenie Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego (EBA) unijne banki potrzebują dokapitalizowania rzędu 106,4 mld euro. Wśród krajów, których banki potrzebują dokapitalizowania, EBA nie wymienia Polski. Najwięcej dodatkowych kapitałów potrzebują banki w Grecji, Hiszpanii, a także we Włoszech.