Przedstawiciele Ruchu Palikota złożyli w czwartek wniosek do marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny o wydanie zarządzenia nakazującego usunięcie krzyża znajdującego się w sali posiedzeń Sejmu.
We wniosku napisano m.in., że krzyż w sali obrad Sejmu został umieszczony "sprzecznie z prawem". Wnioskodawcy uważają, że obecność symbolu religijnego w tym miejscu jest m.in. niezgodna z konstytucją, Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz zapisami konkordatu między Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polską.
"Rzeczpospolita Polska jest państwem świeckim, którego władze publiczne, w tym władza ustawodawcza, powinny zachowywać bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych" - napisano we wniosku.
Według autorów wniosku "obecność krzyża łacińskiego zwisającego ponad głowami posłów stanowi permanentne naruszenie gwarancji bezstronności władzy publicznej w sprawach religii, a zatem oznacza stan permanentnego bezprawia trwający już 14 lat".
Zdaniem prof. Andrzeja Zolla, postulat Janusza Palikota jest absolutnie nieuzasadniony. - Tym bardziej, że sprawa została rozstrzygnięta także przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, który rozpatrywał sprawę włoską. Trybunał, po pewnych wahaniach orzekł jednak, że krzyż w przestrzeni publicznej nie stanowi naruszenia praw podstawowych. Myślę, że polska tradycja, tożsamość zawsze widziała w krzyżu pewne podstawowe wartości, nie było to zwrócone przeciwko komukolwiek. Wobec tego nie widzę powodu, ażeby krzyż miał zniknąć - powiedział Zoll w niedawnym wywiadzie dla KAI.
Krzyż wiszący w sali obrad Sejmu RP został zawieszony w nocy z 19 na 20 października 1997 r. przez dwóch posłów Akcji Wyborczej „Solidarność": Tomasz Wójcika i Piotra Krutula. Pomimo protestów ze strony ówczesnego Klubu Parlamentarnego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, krzyż pozostał na sali sejmowej.
PAP/KAI/kab