Ważą się dalsze losy pionu śledczego IPN, który właśnie sprowadzany jest do poziomu, czyli leży.
Stan tymczasowości trwa tam od marca 2010 r., kiedy weszła w życie nowa ustawa o rozdzieleniu urzędu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Ten ostatni przejmował istotne kompetencje w odniesieniu do osoby dyrektora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Prezes Kwurtyka jeszcze przed śmiercią w katastrofie smoleńskiej zdążył uzgodnić z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem, że na stanowisku dyrektora pozostanie Dariusz Gabrel, urzędujący od 2007 r. Tego wniosku jednak prezydent Lech Kaczyński nie zdążył już rozpatrzyć i stan zawieszenia trwał. Próba jego zmiany nastąpiła w grudniu 2010 r., kiedy za zgodą pełniącego obowiązki prezesa IPN dr. Franciszka Gryciuka prokurator generalny wystąpił do Prezydenta RP z wnioskiem o odwołanie Gabrela. Nie został on jednak pozytywnie rozpatrzony przez prezydenta Komorowskiego. Entuzjazmu głowy państwa nie wzbudziła także kandydatura Krzysztofa Matkowskiego, prokuratora IPN z oddziałowej komisji we Wrocławiu, wysunięta przez Andrzeja Seremeta na szefa pionu śledczego. Sytuacja jest więc taka, że na czele najważniejszej struktury państwowej odpowiedzialnej za prawne rozliczenie zbrodni nazistowskich oraz komunistycznych stoi nadal dyrektor Gabrel, którego próba odwołania okazała się nieskuteczna, ale który zaufania prokuratora generalnego także nie odzyskał. W tej chwili trwają rozmowy między prezesem IPN Łukaszem Kamińskim, przychylnym dla Gabrela, a prokuratorem generalnym, aby ustalić nową kandydaturę dyrektora albo usankcjonować stan obecny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski