Oczekujemy tylko, że stypendyści Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia będą dobrymi ludźmi, będą nieść światu dobro w imię bł. Jana Pawła II – podkreślił w rozmowie z KAI ks. prałat Jan Drob, przewodniczący Zarządu Fundacji.
W Dniu Papieskim 9 października prowadzona będzie zbiórka na stypendia dla zdolnej, ubogiej młodzieży. Do tej pory Fundacja opiekuje się 2,5 tys. młodych od gimnazjum po koniec studiów.
KAI: Zbiórka na stypendia dla ubogiej, zdolnej młodzieży na stałe wpisana jest w Dzień Papieski. Ilu osobom udało się pomóc do tej pory?
Ks. Drob: Fundacja opiekuje się 2,5 tys. młodych. Trzeba jednak pamiętać, że w odróżnieniu od innych fundacji przydzielających stypendia, nie zostawiamy stypendysty po roku. Wspieramy jego naukę od gimnazjum przez liceum po koniec studiów.
Potrzeby są ogromne. Naszymi stypendystami jest młodzież z całej Polski, głównie z terenów popegeerowskich. Z drugiej strony jest też duża ofiarność ludzi – ostatnio w ramach 1 procenta Fundacja otrzymała 3,4 mln złotych. Ludzie nie tylko wrzucają złotówki do puszek w Dniu Papieskim, ale wspierają nas przez cały rok. Czasem przynoszą nam swoje oszczędności, jest kilka tysięcy osób, które co miesiąc wpłacają nam od 10 do 100 złotych.
To jest wielka pomoc i myślę, że jej źródłem jest także wielka wdzięczność dla Jana Pawła II. Ofiarodawcy widzą sens i nadzieję w pomaganiu młodym ludziom. Mamy wspaniałą młodzież i to widać, trzeba im tylko podać rękę i umożliwić nie tylko kształcenie umysłu, ale też nieść dobro. Jeśli wskażemy młodym coś pozytywnego, to zbudują oni wspaniałą przyszłość.
Podczas tegorocznej gali wręczenia nagród Totus, po raz pierwszy przyznane będą dyplomy i statuetki instytucjom i osobom wyróżnionym przez Fundację za wspieranie programu stypendialnego.
Iloma absolwentami może się pochwalić Fundacja?
- W tym roku 70 osób ukończyło studia. Mamy też tysiąc studentów, w samej Warszawie jest ich 220. Chcemy, by nasi stypendyści studiowali w dużych miastach, na uczelniach a nie w ich filiach. By przygotować ich do tego, organizujemy letnie obozy stypendystów w miastach. Przez 2 tygodnie poznają historię danego miasta, jego wkład w kulturę. Potem często tam właśnie podejmują studia. Z kolei studenci, którzy w ciągu roku akademickiego przebywają w mieście, jeżdżą na obozy w Sudety czy w Tatry.
Czym zajmują się absolwenci?
- Zaczynają pracę, kilkunastu rozpoczęło studia doktoranckie, których Fundacja już nie wspiera. Ale nadal czują się związani z nami, planują założyć stowarzyszenie absolwentów, by podtrzymać zawiązane przyjaźnie, by móc się wspierać w przyszłości. Są wśród nich dziennikarze, informatycy, prawnicy, policjanci czy strażacy.
Tworzy się prawdziwa armia ludzi, czy ma ona w przyszłości zmienić świat?
- My, jako społeczeństwo polskie, wspierając ich stypendiami, dajemy szansę studiowania, by te perły talentów i zdolności, które mają, mogły się rozwijać. Co oni dalej zrobią – nie wiem, to jest ich życie i ich wybór. Najważniejsze, by potrafili nieść dobro temu światu w imię bł. Jana Pawła II.
Jeden z chłopców zapytał mnie kiedyś, czego w przyszłości będziemy chcieli od stypendystów, bo - jak się wyraził - „w świecie nie ma nic za darmo”. Odpowiedziałem mu wówczas, że wystarczy, by był dobrym człowiekiem.
Jak Ksiądz szacuje – ilu młodym uda się pomóc w przyszłym roku?
- Marzy mi się tysiąc gimnazjalistów, tysiąc licealistów i tysiąc studentów. Zawsze mamy obawę, czy zbierzemy wystarczająco dużo środków, by starczyło na wszystko, co zaplanowaliśmy.