Podatek kościelny to źródło pieniędzy. I potężny problem niemieckiego Kościoła.
05.10.2011 11:35 GOSC.PL
Słowa Benedykta XVI o „Entweltlichung”, co można tłumaczyć jako „odświecczenie”, czy odcięcie się od świata świeckiego, wywołały dyskusję na temat Kirchensteuer, czyli podatku kościelnego. To źródło ponad 4 mld euro wpływów niemieckich kościołów – katolickiego i protestanckiego, ale i przyczyna ataków na wspólnoty oskarżane o wyciąganie pieniędzy z kieszeni podatników.
Podatek kościelny miał pierwotnie być rekompensatą za kradzież dóbr kościelnych przez państwo w epoce napoleońskiej. Ponadto obowiązkiem członka Kościoła jest jego utrzymanie i można by powiedzieć, że dla chrześcijanina nie powinno mieć znaczenia, czy środki pobierane na ten cel są przymusowo, czy dobrowolnie. Jednak Kościół, zgadzając się na takie rozwiązanie, sprowadził na siebie masę problemów. Oficjalne uzależnienie utrzymania wspólnoty od działalności fiskusa powoduje uzależnienie od instytucji państwa. Wierni czują się także zwolnieni z obowiązku dobrowolnego wsparcia Kościoła – skoro już ktoś inny im na ten cel odbiera pieniądze, swój „obowiązek” mają odhaczony.
Do tego dochodzi kwestia, która pojawiła się ze zwielokrotnioną siłą teraz, w okresie galopującej sekularyzacji. Podatek kościelny płaci każdy członek wspólnoty. Problem w tym, że coraz mniej osób czuje się z nimi związane. Niemieccy chrześcijanie rzadko chodzą do kościołów, nie wierzą lub utrzymują, że wierzą na swój prywatny sposób. Narasta antyklerykalizm, który wzmogły afery seksualne w Kościele. Wielu decyduje się na odcięcie w ich mniemaniu ostatniej więzi ze wspólnotą, dokonując apostazji (skądinąd nie zdając sobie sprawy z tego, że przez chrzest są w nią włączeni na zawsze).
Z drugiej strony trudno się dziwić hierarchom, że w czasach w których kierowana przez nich wspólnota cierpi z powodu problemów finansowych, obawiają się zakręcenia podatkowego kurka. Warto, by jednak zastanowili się nad innymi źródłami finansowania. Sojusz ołtarza z tronem nigdy nie robi dobrze ołtarzowi.
Stefan Sękowski