Europa patrzy teraz na Wschód, by rozbudzić demokrację - tak sobotni dziennik "Corriere della Sera" podsumowuje zakończony szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie. Podkreśla, że to Polska może być motorem demokratycznych zmian na Wschodzie.
"Jest coś nowego na froncie wschodnim. Albo przynajmniej tak uważa i deklaruje pięć państw Europy Wschodniej, które spotkały się w Warszawie z niektórymi przywódcami Unii Europejskiej, by powtórzyć: chcemy wejść do wspólnego domu" - relacjonuje największy włoski dziennik. I zastrzega: "to nie będzie jutro ani pojutrze; wiele, może zbyt wiele mostów trzeba jeszcze pokonać". "Ale Ukraina, Gruzja, Mołdawia, Armenia i Azerbejdżan, członkowie tak zwanego Partnerstwa Wschodniego, razem z Białorusią, usłyszeli od niemieckiej kanclerz Angeli Merkel i Hermana Van Rompuya, stałego przewodniczącego Rady Europejskiej, że uznają oni ich europejskie aspiracje. I są gotowi zapewnić pomoc, także ekonomiczną, taką jak w przeszłości (o ile pozwoli na to kryzys euro i Grecji) " - stwierdza "Corriere della Sera".
Gazeta zwraca uwagę, że jednym z najważniejszych tematów obrad była sprawa Białorusi. Uczestnicy spotkania byli zgodni w tej kwestii i mogli zaprezentować "mocną i wiarygodną postawę także wobec Brukseli, Berlina czy Paryża". Zdaniem autora artykułu tak należy interpretować "upomnienie" dla Białorusi, "dotkniętej ekonomicznymi i dyplomatycznymi sankcjami europejskimi", aby "złagodziła ucisk wewnętrznych represji politycznych".
"Tym nowym, co pojawia się na froncie wschodnim, może być właśnie tenże Wschód, który mówi głośno o demokracji, a jeśli to konieczne, grzmi, nie mniej niż grzmiały wobec niego Ameryka i cały Zachód. I być może koło zamachowe tej ewolucji znajduje się właśnie w Polsce, która do 31 grudnia sprawuje prezydencję w UE" - zaznacza dziennik.
Gazeta kładzie nacisk na to, że na warszawskich obradach Białoruś była reprezentowana tylko przez dwóch przywódców opozycji. "Brak zaproszenia - pisze - dla prezydenta Aleksandra Łukaszenki, człowieka kontestowanego przez cały Zachód, doprowadził do bojkotu spotkania przez Białoruś i wycofania się ambasadora". "Ale to, co chciano powiedzieć, zostało i tak powiedziane" - zaznacza gazeta, przytaczając słowa premiera Donalda Tuska o tym, że Białoruś może otrzymać znaczącą pomoc na modernizację, lecz wyłącznie jako kraj demokratyczny.
W artykule odnotowuje się też, że podczas obrad Partnerstwa Wschodniego mówiono o Ukrainie, z którą Bruksela prowadzi zaawansowane rozmowy handlowe, i która jednocześnie "budzi zaniepokojenie" z powodu sprawy aresztowania byłej premier Julii Tymoszenko.
Standardy demokratycznej Europy powinny być widoczne nie tylko w handlu, ale także w salach sądowych - konstatuje "Corriere della Sera".