Dlaczego nad Wisłą rodzi się coraz mniej dzieci? Bo prezerwatywy nie są powszechnie dostępne. Panie Napieralski, gratulacje! To prawdziwa anty – koncepcja!
16.09.2011 09:34 GOSC.PL
Wczoraj usłyszałem perełkę. Zdanie, które warto powiesić sobie nad łóżkiem. Koniecznie w złotej ramce. „Od sześciu lat nie zdarzyła się tak tragiczna informacja jak dziś – alarmował Grzegorz Napieralski – Główny Urząd Statystyczny przedstawił dane na temat ujemnego przyrostu naturalnego. Od sześciu lat odpowiedzialność za Polskę ponosi prawica – grzmiał lider SLD, a na końcu wypalił – ich polityka prorodzinna to brak dobrej informacji o… środkach antykoncepcyjnych”.
Przeczytałem to zdanie wiele razy, zastanawiając się, czy coś mi przypadkiem nie umknęło. Hmmm – dumałem – a może ten facet po prostu nie wie, do czego służy prezerwatywa? Nie, to niemożliwe. Przecież SLD proponuje antykoncepcję od żłobka do nagrobka. W jaki więc sposób dostępność środków antykoncepcyjnych miałaby wpłynąć na to, że polskie rodziny się zaludnią?
W telewizyjnym programie Kazimiera Szczuka zarzuciła po raz kolejny, że „gumki”, jak pieszczotliwie określiła prezerwatywy, nie są powszechnie dostępne. Znów musiałem wziąć głębszy oddech. Wróciłem właśnie z supermarketu, gdzie tuż przy kasie znalazłem to i owo. Człowiek jest dosłownie otoczony gumkami. Nie tylko do żucia.
Jedynym rozwiązaniem tej demograficznej zapaści jest, wedle starej SLD-owskiej śpiewki, „aborcja, eutanazja i darmowe prezerwatywy”. Plus związki partnerskie na deser. Gratuluję! To prawdziwa anty-koncepcja.
Marcin Jakimowicz