Francuskie firmy i instytucje naukowe, zajmujące się energetyką jądrową, szkolą polskich specjalistów. "Podstawą jest bezpieczeństwo, które zapewni tylko edukacja" - powiedział PAP dr Claude Guet z francuskiego Międzynarodowego Instytutu Energii Jądrowej.
Francja liczy, że Polska skorzysta z jej doświadczeń przy budowie elektrowni jądrowej i że kupi francuskie technologie. Stąd program współpracy między rządami Francji i Polski na rzecz rozwoju energetyki jądrowej w naszym kraju.
W ramach tej współpracy przedstawiciele firm, Międzynarodowego Instytutu Energii Jądrowej (I2EN - Instytut International de l'Energie Nucleaire) oraz Francuskiej Międzynarodowej Agencji Jądrowej (AFNI - Agence France Nucleaire International) spotykają się w tym tygodniu z przedstawicielami polskich uczelni, zainteresowanych kształceniem przez francuskich ekspertów swoich studentów w dziedzinie energetyki jądrowej.
"W trakcie tych spotkań dowiadujemy się, czego potrzebują polskie uczelnie. Wiemy np., że kilka z nich jest zainteresowanych zaproszeniem francuskich ekspertów jako +visiting professors+, żeby prowadzili zajęcia tutaj na miejscu. Jesteśmy gotowi wskazać wybitnych specjalistów, do których mogłyby się zwrócić w tej sprawie" - powiedział PAP dyrektor ds. współpracy zagranicznej I2EN dr Claude Guet podczas spotkania na Politechnice Warszawskiej.
Jak dodał, uczelnie, zdając sobie sprawę, że poziom edukacji akademickiej zależy od poziomu badań prowadzonych przez jej pracowników, są zainteresowane również udziałem we wspólnych projektach badawczych z naukowcami z Francji. "Jesteśmy gotowi zorganizować takie wspólne badania" - zapewnił Guet.
Z kolei wicedyrektor Komisji Energii Atomowej AFNI, odpowiedzialny za współpracę międzynarodową i rozwój Marc Ponchet, podkreślił, że kształcenie specjalistów to jedyna droga, aby zapewnić bezpieczeństwo budowy i eksploatacji elektrowni jądrowych. Potrzebni są oni nie tylko do pracy w samej elektrowni.
"Będą wam też potrzebni eksperci zatrudnieni w nadzorze jądrowym. Ich nie będzie potrzeba bardzo wielu, ale 40 czy 50 doskonale przygotowanych osób" - powiedział. Obecnie w programie kształcenia, wspieranym przez Francję, uczestniczy kilkudziesięciu doktorantów i doktorów z różnych polskich uczelni. Odbyli już praktyki w elektrowniach jądrowych we Francji oraz uczestniczyli w kursach akademickich, poświęconych energetyce jądrowej. Około połowa z nich ma wkrótce wziąć udział w trzymiesięcznych programach badań naukowych we francuskich instytutach.
Ponchet dodał, że specjalistą nie można stać się z dnia na dzień. Studia magisterskie trwają pięć lat, a niektórzy absolwenci będą potrzebowali pogłębienia wiedzy na studiach doktoranckich. "Dlatego kształcenie kadr należy rozpocząć już teraz, jeśli elektrownia ma zacząć działać w 2020 r." - powiedział. Zaznaczył, że w okresie budowy i na początku eksploatacji pierwszej elektrowni jądrowej, jej polski operator będzie na pewno współpracował ściśle z dostawcą technologii, korzystając z jego rad i doświadczeń.
Guet natomiast przypomniał, że skoro bezpieczeństwo jądrowe i radiologiczne jest sprawą międzynarodową, to również międzynarodowe agencje pomagają w zapewnieniu go.
"Po awarii w japońskiej elektrowni Fukushima I, międzynarodowa społeczność zgodziła się, że obiekty jądrowe powinny być poddawane tzw. peer review, czyli ocenie ekspertów z tej branży. Co prawda każdy kraj bierze na siebie odpowiedzialność za bezpieczeństwo własnych obiektów, ale przed uruchomieniem ich może być zainteresowany opinią, wyrażoną przez zewnętrznych ekspertów" - powiedział.
Francuskie reaktory jądrowe to jedna z branych pod uwagę przez Polskę technologii, w które mogłaby zostać wyposażona pierwsza polska elektrownia jądrowa. Inne to reaktory amerykańsko-japońskich koncernów Westinghouse i GE-Hitachi.