Z ostrą krytyką ze strony Republikanów spotkały się opracowane przez Biały Dom wytyczne dla przedstawicieli władz, jak należy obchodzić zbliżającą się 10. rocznicę ataku terrorystycznego na USA 11 września 2001 r.
Krytycy zarzucają administracji, że ogłoszone kilka dni temu wytyczne są popisem źle rozumianej poprawności politycznej, wyrazem opacznego rozumienia sensu ataku 11 września, a nawet obrażają uczucia patriotyczne Amerykanów.
Biały Dom wydał dwa dokumenty - jeden z instrukcjami do ambasad USA o tym, jak mają one przedstawiać rocznicę 11 września opinii za granicą, i drugi dla władz krajowych, zawierający sugestie na temat sposobu obchodzenia rocznicy.
W obu dokumentach - zwłaszcza dotyczącym przedstawiania rocznicy za granicą - sugeruje się, aby podkreślić w obchodach, że ataki terrorystyczne wydarzyły się po 11 września także poza granicami USA i że ofiarami terroryzmu padają również obywatele innych krajów.
Wytyczne zalecają, aby uczcić pamięć nie tylko ponad 2900 Amerykanów zabitych w ataku 11 września, lecz również "wszystkich ofiar terroryzmu, włącznie z tymi, którzy stali się celem Al-Kaidy na całym świecie". Dokument wymienia tu m.in. zamachy w Londynie, na wyspie Bali, w Bombaju i Manili.
Pisząc o wytycznych, "New York Times" zacytował wypowiedź anonimowego przedstawiciela administracji, który powiedział: "Trzeba pokazać światu, jak bardzo zdajemy sobie sprawę, że w sprawie ataku 11 września nie chodzi tylko o nas".
Dokumenty i komentarze urzędników rządu spotkały się z oburzeniem niektórych Republikanów.
"Jak postanowimy upamiętnić ten dzień, jest sprawą głęboko osobistej decyzji, a nie czymś, co powinien nam dyktować Biały Dom" - powiedział kongresman ze stanu Rhode Island, Mike Grimm.
Były republikański gubernator stanu Nowy Jork, George Pataki, zarzucił wytycznym Białego Domu, że wykazują niezrozumienie 11 września.
"W tym ataku chodziło właśnie o nas, Amerykanów. Zaatakowano Amerykę, jako kraj wolności. Przy całym szacunku dla ofiar zamachów w innych krajach, nie można ich porównywać z 11 września" - powiedział Pataki, który rozważa obecnie, czy kandydować do nominacji prezydenckiej z ramienia GOP.
"To, że poucza się funkcjonariuszy rządu, co mają mówić 11 września, nie tylko jest obraźliwe dla amerykańskiej opinii publicznej, lecz także ukazuje, jak administracja widzi problemy bezpieczeństwa narodowego" - powiedziała w prawicowej telewizji Fox News Jennifer Dyck, rzeczniczka prasowa byłego wiceprezydenta Dicka Cheneya.
Administracja prezydenta Baracka Obamy odrzuca tę krytykę. Rzeczniczka Departamentu Stanu Victoria Nuland powiedziała, że swego czasu administracja prezydenta George'a Busha też rozsyłała wskazówki do władz, jak obchodzić poprzednie rocznice 11 września.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/