Wiceprezes PGNiG Radosław Dudziński zapowiedział w środę, że jeśli do października spółka nie dojdzie do porozumienia z Gazpromem w sprawie obniżki ceny rosyjskiego gazu, zwróci się do sądu arbitrażowego o rozwiązanie sporu biznesowego z rosyjską firmą.
PGNiG negocjuje z Gazpromem obniżkę ceny gazu sprowadzanego do Polski w ramach tzw. kontraktu jamalskiego.
"Gdybyśmy nie byli przekonani, że istnieją przesłanki - te przesłanki są bardzo silne - do tego żeby cenę, która jest dzisiaj w kontrakcie, obniżyć, nie rozpoczynalibyśmy tych negocjacji. Termin na rozmowy, który jest zawarty w kontrakcie, upływa w październiku. Przygotowujemy się od tego, że jeśli do tej daty nie będzie satysfakcjonującego porozumienia, będziemy niestety szukać sprawiedliwości, rozsądzenia (...) sporu biznesowego w sądzie arbitrażowym" - powiedział na konferencji wiceprezes zarządu ds. strategii PGNiG Radosław Dudziński.
Dodał, że podstawową zasadą w kontrakcie długoterminowym powinien być podział ryzyka. "Kupujący bierze na siebie ryzyko wolumenu tego kontraktu. (...) Bez względu na to, co się dzieje na jego rynku, ma obowiązek odbioru określonej ilości gazu i zapłacenia za ten gaz. Natomiast ryzyko cenowe w tym kontrakcie pozostaje po stornie sprzedającego. I to on jest również zobowiązany oferować takie ceny, żeby kupujący mógł ten gaz na rynku uplasować. (...) Niekoniecznie Gazprom dostrzega konieczność zmiany cen. Niestety, nie wróży to dobrze tym negocjacjom" - zaznaczył.
Jego zdaniem, obserwując rynek gazu i sytuację, w jakiej znaleźli się inni klienci Gazpromu, nie można wykluczyć, że sąd arbitrażowy "jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem". Dudziński wyjaśnił, że rynek gazowy Europy w ostatnich latach podlegał bardzo dużym zmianom - zliberalizował się i przeszedł załamanie po kryzysie. "Pamiętajmy, że w roku 2009 wyparowało z rynku Unii Europejskiej po stronie popytowej 30 mld metrów sześciennych gazu. W tym czasie - także sukces gazu łupkowego w USA i nadpodaż LNG, które musiało znaleźć swoje miejsce na rynku. Znalazło je w Azji i Europie. Związany z tym jest spadek cen" - zaznaczył.
"Dzisiaj ktoś powie, że sytuacja się zmieniła, gospodarka światowa troszkę się po tym kryzie podniosła. Chciałbym się mylić, ale wygląda na to, że być może kolejne spowolnienie gospodarcze wisi nad światem. Co oznacza, że ten cykl może się powtórzyć. Wszyscy, którzy handlują gazem w Europie wskazują na to, że mają coraz większy problem z tym, aby ceny, które mają w kontraktach długoterminowych, zwłaszcza z Gazpromem (...) przenieść na rynek swoich klientów" - dodał.
Wiceprezes PGNiG dodał, że w kontrakcie jamalskim zawarta jest tzw. klauzula retroaktywna. "Ona oznacza, że jeżeli strony porozumieją się co do nowej formuły cenowej, obowiązuje ona od momentu, od którego zostało zgłoszone formalne roszczenie o zmianę tej ceny. Tak samo będzie, jeśli ta formuła cenowa zostanie nam określona w drodze arbitrażu. Co do sposobu rozliczenia tej przeszłości, (...) strony będą musiały się pewnie porozumieć. W 2006 roku, kiedy nastąpiła zmiana formuły cenowej na niekorzyść PGNiG, mechanizm był taki, że część tej narosłej, historycznej należności wówczas od PGNiG do Gazpromu została zapłacona natychmiast. Natomiast kolejna część była płacona przez kolejny rok jako pewien dodatek do każdego 1 tys. metrów sześciennych dostarczonego surowca do Polski" - zaznaczył.
O tym, że PGNiG rozpocznie rozmowy z Gazpromem nt. obniżki cen gazu, Dudziński poinformował w lutym. "Wystąpiliśmy z wnioskiem o zmianę ceny gazu w naszym największym kontrakcie - kontrakcie jamalskim. Partner rosyjski nie odżegnał się od rozmów, co już jest bardzo pozytywne" - powiedział wtedy Dudziński.
Ocenił też wówczas, że rozmowy będą trudne. "To jest gra o sumie zerowej. Obniżka cen dla nas oznacza, że Gazprom musi pogodzić się z tym, że odda część zysku swojemu odbiorcy. (...) Mówiąc wprost, PGNiG zyskuje na niższej cenie gazu, albo inaczej - konsument polski zyskuje na tym. Bo oczywiście jak wynegocjujemy niższą cenę, niezwłocznie przełożymy ją na niższą taryfę. To nie będzie zysk zatrzymany w spółce. Strona rosyjska będzie z kolei musiała się pogodzić, że na tym konkretnym kontrakcie wypracuje mniejszy zysk" - powiedział w lutym wiceprezes.
W ubiegłym roku wicepremierzy Polski i Rosji, Waldemar Pawlak i Igor Sieczin, podpisali umowę ws. zwiększenia dostaw gazu do Polski o ok. 2 mld m sześc. W 2010 r. PGNiG importował z Rosji ok. 9 mld metrów sześciennych gazu (ok. 90 proc. całkowitego importu). Polska zużywa rocznie ok. 14 mld metrów sześciennych surowca.