Demaskatorski portal internetowy WikiLeaks poinformował na Twitterze, że padł ofiarą ataku we wtorek wieczorem, gdy publikował kolejne tysiące amerykańskich depesz dyplomatycznych, których część ma klauzulę poufności.
W kolejnych komunikatach na Twitterze poinformowano, że portal znów działa, choć przyznano, że niektórzy użytkownicy mają trudności z dostępem.
Stany Zjednoczone skrytykowały we wtorek publikowanie nowych depesz dyplomatycznych przez WikiLeaks, podkreślając, że "stanowi to zagrożenie dla bezpieczeństwa pewnych osób".
Portal WikiLeaks, który specjalizuje się w ujawnianiu tajnych materiałów, zdementował we wtorek doniesienia, jakoby w publikowanej właśnie nowej transzy blisko 134 tys. depesz amerykańskiej dyplomacji podał do wiadomości publicznej tożsamość informatorów.
"New York Times" pisał, że niektóre depesze zawierają nazwiska osób, które zastrzegając anonimowość rozmawiały z amerykańskimi dyplomatami. Portal zdecydowanie odrzucił te oskarżenia, nazywając je "całkowicie fałszywymi".
Portal WikiLeaks rozpoczął publikację dokumentów dotyczących wojny w Iraku i Afganistanie latem 2010 roku, a w listopadzie ujawnił dziesiątki tysięcy depesz dyplomatycznych z amerykańskich ambasad.
Ideą WikiLeaks jest publikacja w sieci oryginalnych dokumentów np. rządów czy firm, zakwalifikowanych jako tajne i pozyskanych od anonimowych źródeł. Materiały zamieszczane są bez jakiegokolwiek komentarza, a dostęp do nich jest darmowy.