Po to, aby zrozumieć własną historię, kulturę, spotkać rodaków, odnaleźć miejsca i pejzaże, w których rodziły się nasze legendy.
To pytanie powtarzam za listem jednego z czytelników, który zadał je po lekturze kolejnego odcinka naszego wakacyjnego cyklu „Bliskie Kresy”. Odpowiedziałem, że wracamy tam, aby lepiej zrozumieć samych siebie. Była to podróż bez rewizjonistycznych kontekstów. Wilno jest i będzie litewskie, Grodno białoruskie, a Lwów czy Kamieniec Podolski ukraińskie. Najważniejsze, że nie są to już miasta sowieckie i przerwana została, choć w różnym stopniu, dominacja Moskwy nad nimi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski