Dziewiąta edycja Święta Ciulimu i Czulentu odbędzie się w sobotę i niedzielę w Lelowie koło Częstochowy. Impreza co roku przyciąga rzesze turystów ciekawych tych pracochłonnych potraw, wywodzących się z regionalnej i żydowskiej tradycji.
Samorząd Lelowa, znanego m.in. z pielgrzymek ortodoksyjnych Żydów - chasydów - do znajdującego się tam grobu cadyka Biedermanna, opiera się na kulinarnym dorobku dawnej społeczności i przekuwa go w atrakcję turystyczną. Dwudniowa impreza ma jednocześnie promować tradycję i kulturę obu narodów.
Tegoroczne święto odbędzie się - inaczej niż w poprzednich latach - nie na lelowskim rynku, lecz na placu szkolnym przy ul. Szczekocińskiej. Powód to trwająca przebudowa centralnego placu miasteczka oraz przebiegającej w pobliżu drogi nr 46. Wykorzystujący tę okazję archeolodzy donosili w ostatnich dniach o licznych odkryciach obiektów ze średniowiecza, m.in. bramy, fragmentów drewnianej drogi, pomostu z drewnianych bali czy żydowskich jatek.
Pierwsze wzmianki o Lelowie pochodzą z końca dwunastego wieku. Prawa miejskie miejscowość zyskała w 1314 r. Z czasu, gdy wskutek pożarów i zniszczeń wojennych miasto zaczęło w XVII wieku tracić na znaczeniu, pochodzą pierwsze dokumenty o kulinarnych tradycjach Lelowa.
Przygotowywany na kilkadziesiąt sposobów ciulim to historyczna potrawa regionalna - rodzaj zapiekanki. Miejscowe gospodynie wieczorem mieszają utarte ziemniaki, siekane razem z kośćmi żeberka, boczek i przyprawy, a następnie w żeliwnym garnku pieką w piecu chlebowym przez całą noc, aż kości rozpuszczą się. Ciulim lelowski został wpisany na prowadzoną przez Ministerstwo Rolnictwa listę produktów tradycyjnych.
Czulent to natomiast potrawa żydowska bazująca na fasoli, kaszy, ziemniakach i gęsim tłuszczu. Z ciulimem łączy go sposób pieczenia. Przygotowują go przyjeżdżający w te strony żydowscy wyznawcy chasydyzmu - ortodoksyjnego nurtu judaizmu. Przed tegorocznym świętem zapowiedzieli, że zrobią tysiąc porcji. Czulentu można też spróbować w lokalnych restauracjach.
Samorządowcy nie chcą ograniczać świętowania do kuchni, wpisując w program imprezy koncerty, warsztaty (np. tańca żydowskiego) i pokazy. Podobnie jak w zeszłych latach, tegoroczne święto podzielone będzie na dwie części. W sobotę - dzień polski - atrakcjami będą występy zespołów folklorystycznych oraz artystów znanych z programów telewizyjnych i laureatów festiwali. Niedzielę - dzień żydowski - ubarwią koncerty klezmerskich kapel Chmielnikers i Kleezmates.
Oprócz ciulimu i czulentu w Lelowie będzie można próbować gęsich pipek, czyli żołądków nadziewanych kaszą, raków, gęsiego smalcu, lelowskiej śliwowicy i zupy a la nietoperz. Zupa wiąże się z niedawnym odkryciem w pobliskich Ślęzanach dużej kolonii lęgowych nietoperzy z gatunku nocek duży. Zupa a la nietoperz to bulion rosołowy z grzybami mun, które do złudzenia przypominają skrzydła nietoperza.
Lelowskie pomysły na Święto Ciulimu i Czulentu przyciągają turystów - w pierwszym święcie, w 2003 r., uczestniczyło zaledwie ok. 120 osób, w ostatnich latach - nawet 5 tys. osób, przyjeżdżających nie tylko z okolic Częstochowy, ale i Górnego Śląska.
Większość z nich chce przede wszystkim spróbować i porównać ze sobą ciulim i czulent. Tradycyjne przygotowanie obu potraw jest pracochłonne. Przed obchodami święta mieszkańcy Lelowa muszą m.in. obrać i zetrzeć kilka ton ziemniaków. Część z nich wyręczają maszyny do obierania.
Przed II wojną światową społeczność żydowska w Lelowie liczyła ok. 2 tys. osób i była praktycznie równa polskiej. Obyczaje obu społeczności wpływały na siebie nawzajem, co poskutkowało m.in. podobieństwem charakterystycznych miejscowych potraw.
Poza ciulimem i czulentem, Lelów słynie z pielgrzymek ortodoksyjnych Żydów do grobu cadyka Biedermanna, zwanego Lelowerem. Według podań, cadyk Biedermann (1746-1814) podczas rytualnych chasydzkich tańców miał odzyskać pełnię władzy w nodze. Od tamtej pory wyznawcy przypisywali mu moc uzdrawiania i przybywali do niego - aż do dziś odwiedzają jego grób.