Według niego rząd wprowadza obecnie Polskę w trzy kryzysy: zdrowotny, mieszkaniowy i demograficzny.
Państwo nie może być traktowane jak koryto; to była jedna z rzeczy, która mnie poróżniła z obecnie rządzącymi - powiedział kandydat na prezydenta partii Razem Adrian Zandberg. Według niego rząd wprowadza obecnie Polskę w trzy kryzysy: zdrowotny, mieszkaniowy i demograficzny.
Zandberg w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim - również kandydatem na prezydenta - w Kanale Zero wskazał trzy główne obszary, w których dostrzega największy kryzys rządu.
"Dzisiaj Polska zsuwa się w stronę potrójnego kryzysu. Kryzysu zdrowotnego, bo mamy niedofinansowaną ochronę zdrowia, kryzysu mieszkaniowego i związanego z tym kryzysu demograficznego" - ocenił poseł Razem. Jego zdaniem dzisiejszy rząd "nie jest odosobniony, bo poprzednia ekipa popełniała te same błędy", a dzisiaj jedynie "kontynuują złą politykę poprzedniego rządu".
Zandberg zapewnił, że będzie walczył o pro-społeczne, silne państwo. Ale, jak dodał, ma ono "jeden elementarny wymóg żeby mogło działać", czyli nietraktowanie go "jak koryto".
Polityk oświadczył, że było to jednym z powodów dlaczego Razem opuściło koalicję rządzącą. "Państwo nie może być traktowane jak koryto przez partię, która właśnie bierze władzę. To była jedna z rzeczy, która mnie poróżniła z tymi, którzy dzisiaj tę władzę sprawują" - zaznaczył kandydat na prezydenta.
Polityk skrytykował zawieszenie przez rząd prawa do składania wniosków o azyl. "Uważam, że należy postępować z jednej stronie rozważnie i ostrożnie, ale z drugiej strony też przyzwoicie. Stąd moja podwójna krytyka tego co się wyprawiało za PiSu i tego co się wyprawia za Platformy Obywatelskiej" - powiedział Zandberg. Dodał również, że "jeżeli ktoś jest prześladowany za swoje poglądy polityczne i wystąpi o azyl w Polsce, a nie sprawia zagrożenia dla bezpieczeństwa, to Polska powinna ten wniosek o azyl uczciwie rozpatrzyć".
Polityk Razem zapewnił również, że osoby, których wniosek o azyl zostałby rozpatrzony pozytywnie byłoby "nie więcej niż kilka tysięcy osób". "W skali naszego trzydziesto-ośmio milionowego narodu, to nie jest liczba duża" - ocenił Adrian Zandberg.
Kandydat na prezydenta był też zapytany o kwestię aborcji. Jak podkreślił, ma w tej sprawie stabilne poglądy. "Uważam, że do 12 tygodnia decyzja należy do kobiety. Państwo nie powinno wciskać się z podejmowaniem decyzji etycznych ludziom do ich prywatnego życia" - dodał.
"Spór o to kiedy zaczyna się osoba ludzka, życie ludzkie, ma kilka tysięcy lat i nie zostanie rozstrzygnięty przez następne kilka tysięcy. Skoro tak jest, nie jest rolą państwa by rozstrzygać za ludzi. Każdy ma swoje sumienie i swój rozum. Ta granica 12 tygodni jest racjonalna, do tego momentu można podjąć decyzję ze względu na rozwój układu nerwowego" - zaznaczył poseł.
"Jestem świadom tego, że w tym temacie będzie wiele sporów. Nie jest rolą państwa, aby przyjmować jeden z systemów religijnych. To jest skrajnie nieodpowiedzialne by w społeczeństwie, które jest wieloreligijne, w którym jest wiele poglądów, ludzie, mają swoje systemy etyczne, robić to co robi polskie państwo, czyli narzucać zasady religii katolickiej, jeżeli chodzi o ocenę kiedy zaczyna się osoba ludzka, tym którzy jej nie podzielają. W społeczeństwie gdzie mamy różne systemy etyczne swoboda wyboru, wolność wyboru powinna należeć do kobiety" - podkreślił.
"To nie jest przestrzeń w którą powinno wjeżdżać państwo" - dodał Zandberg.
Od redakcji Wiara.pl
Nie chodzi nam - jak pewnie niektórzy zarzucą - o promowanie tego kandydata na prezydenta. Nie zgadzamy się z tezą, że człowiek zaczyna się od momentu, kiedy można potwierdzić, że rozwija się jego układ nerwowy. Publikujemy tę informację by uzmysłowić iż zarzut zawłaszczania państwa przez obecną władze nie pojawia się jedynie w kręgach prawicowych.