Kiedy dziecko choruje, oprócz leczenia potrzebuje obecności rodzica. Dlaczego na oddziałach intensywnej terapii ta zasada jest ignorowana?
Chcę zapomnieć, jak to jest wejść na piętnaście minut do swojego dziecka. Wyobraź sobie, że ono uległo ciężkiemu wypadkowi lub bardzo zachorowało, zabierają je i zamykają drzwi na długie godziny. Pod tymi drzwiami słyszysz niepokojące dźwięki, pikania, rozmowy, wyobraźnia podsuwa tysiące myśli, które musisz okiełznać i zachować spokój. Dostajesz informację od lekarza z oddziału, która jest zła, bo jaka może być, jeśli stan dziecka wymagał intensywnej terapii, robi się wieczór i musisz wracać do domu… Wstać z krzesła, zejść dwa piętra niżej, przejść długie korytarze, wyjść z budynku, odjechać kilkadziesiąt kilometrów dalej, zostawiając je tam. Każdy metr i kilometr rozrywa serce. Mija doba, choć dokładnie nie pamiętasz, co się z tobą działo, co jadłaś, co robiłaś. Czekasz znacznie wcześniej pod drzwiami, bo to tu jest teraz twoje miejsce. Żeby na wszelki wypadek po prostu być za drzwiami. Wchodzisz wreszcie, głaszczesz po głowie, całujesz ręce i wychodzisz na kolejną dobę. Piętnaście minut, a wydaje się, że minęło jak trzy. Te rozstania bolą, bo kiedy wrócisz, może już Twojego dziecka tu nie być”.
Te słowa przytoczyła na swoim instagramowym profilu Agnieszka Tomicka, mama 9-letniej Jagody, która urodziła się w 24. tygodniu ciąży i cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Kiedy na przełomie 2016 i 2017 roku Jagoda miała operowane serce, na oddział intensywnej opieki kardiochirurgicznej można było wejść trzy razy dziennie na 15 minut. „Pamiętam, jak lekarz powiedział nam o pogorszeniu, po czym musieliśmy wyjść za drzwi. Nie ruszyliśmy się z tej klatki schodowej, choć wiedzieliśmy, że bliżej i tak nie będziemy. Pamiętam mamę, której dziecko odchodziło. Musiała wychodzić po 15 minutach, płakała tak głośno, tak bardzo, że mam ten dźwięk w uszach do dziś. Bałam się, że spadnie z tych wszystkich schodów…” – wspomina Agnieszka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Huf
Dziennikarka, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia pedagog i psycholog, przez kilka lat pracowała w placówkach medycznych i oświatowych dla dzieci. Absolwentka Akademii Dziennikarstwa na PWTW w Warszawie. Autorka książek „Zawsze myśl o niebie: historia Hanika – ks. Jana Machy (1914-1942)” oraz „Szczeliny. Bóg w popękanej psychice”.