„A obok krzyża Jezusowego” stali tylko jeden z apostołów i trzy kobiety, a wśród nich Maria – żona Kleofasa.
Niewiele o niej wiemy. Z prostego powodu. Kultury żydowska i grecka, w których powstawały księgi Nowego Testamentu, przedstawiały przede wszystkim świat mężczyzn i marginalizowały rolę kobiet. Te stały w tle, „w pozostałych rolach”, a pierwszoplanowymi bohaterkami stawały się jedynie wówczas, gdy doświadczały Bożej interwencji, jak córeczka Jaira, jawnogrzesznica, matka opłakująca syna w Nain czy mieszkające w Betanii siostry Łazarza.
Pod krzyżem to one zdają test wierności, odwagi i wrażliwości. Jan jako jedyny z apostołów przeszedł zwycięsko tę próbę i jako naoczny świadek zanotował: stały przy mnie trzy Marie. Wśród nich „żona Kleofasa”, co w męskim świecie definiowało jej tożsamość. Towarzyszyła Jezusowi w Jego wędrówkach – od wystąpienia w Galilei aż po ostatnie chwile w Mieście Pokoju. „Szła za Nim z Galilei i usługiwała Mu”. Gotowała, prała, sprzątała. Ta niemal anonimowa kobieta jako pierwsza zobaczyła pusty grób, bo o poranku biegła, by wedle żydowskiego zwyczaju namaścić ciało Jezusa olejkami i wonnościami (mirrą i aloesem).
– Była ciocią Jezusa, najbliżej spokrewniona ze Świętą Rodziną. Św. Hegezyp, żyjący w II wieku i znający dobrze tradycję apostolską, mówi, że Maria była żoną Kleofasa (inaczej nazywanego Klopasem albo też Alfeuszem), brata św. Józefa, głowy Świętej Rodziny. Była zatem szwagierką Maryi i Józefa, a ciocią Jezusa. Maria i Kleofas mieli trzech synów, o których wspominają pisma Nowego Testamentu: Jakuba Młodszego, Józefa i Judę Tadeusza. Ewangelie nazywają ich „braćmi” Jezusa, choć w rzeczywistości byli Jego kuzynami. Jakub i Juda należeli do grona dwunastu apostołów – wyjaśnia jezuita Paweł Kosiński, były duszpasterz akademicki i polonijny oraz twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago, dodając: – Maria to bardzo popularne imię kobiece nie tylko dzisiaj, ale także w starożytności. Etymologicznie łączy się ono z akadyjskim wyrażeniem mari-m – napawać radością. W języku greckim występowało w formie Mariam, a w zgrecczonym języku hebrajskim używane było jako Mirjam lub Marjam. Język hebrajski nadawał imieniu Maria przenośne znaczenie „być pięknym, doskonałym, umiłowanym przez Boga”.
Gdy w poranek wielkanocny pobiegła z Marią Magdaleną, by namaścić ciało Jezusa, usłyszała najważniejsze przesłanie w historii wszechświata: „Nie bójcie się! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie” (Mt 28,5-7). Kobiety pobiegły, by podzielić się paschalną nowiną z uczniami i... zderzyły się ze ścianą niewiary. „Od tamtej pory rolę niewiast względem nas spełnia Kościół. Przychodzi do nas każdej Wielkanocy, i każdej niedzieli, i w każdej Eucharystii, i oznajmia nam prawdę o zmartwychwstaniu” – podsumowuje kardynał Grzegorz Ryś.
Marcin Jakimowicz
Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.