Niektóre sondaże są kompletnie niewiarygodne

Kluczowe znaczenie mają metoda badania, próba, a także sam sposób prezentacji wyników.

Sondaże dają pole do manipulacji, a niektóre są kompletnie niewiarygodne - ocenił w rozmowie z PAP politolog z UW dr hab. Bartłomiej Biskup. Wskazał, że kluczowe znaczenie mają metoda badania, próba, a także sam sposób prezentacji wyników.

Sondaże wyborcze przeprowadzane są internetowo, telefonicznie i bezpośrednio. Według dra Biskupa, aby oddawały one faktyczny obraz nastrojów społecznych, przy ich przeprowadzaniu należy posługiwać się wszelkimi dostępnymi technikami badawczymi. "W ten sposób wyniki będą możliwie wiarygodne" - ocenił.

Każda z technik odznacza się innymi właściwościami. "Przykładowo, wywiad telefoniczny jest dużo dokładniejszy, ale dużo trudniej zdobyć respondentów, fotowoltaika zabiła badania telefoniczne" - zauważył ekspert.

Badania metodą internetową przeprowadza się łatwiej, ale - jak powiedział - "dają nadreprezentatywność osób z młodszych grup wiekowych i lepiej wykształconych". Co więcej, jak podkreślił politolog, "często badania te przeprowadzane są przy wykorzystaniu stałej puli respondentów", co zmniejsza ich dokładność.

"Najdroższe i z największą liczbą odmów, choć nadal stosowane, są badania przeprowadzane twarzą w twarz" - zauważył badacz.

"Dzisiaj musimy stosować tzw. +mixed-mode+, czyli mieszankę technik badawczych, dlatego że żadna z nich nie daje stuprocentowo wiarygodnych wyników" - podkreślił Biskup.

Według politologa, niewiarygodne są również niektóre badania przepływu elektoratu - w szczególności pomiędzy kandydatami bądź partiami z małym poparciem. "Badania pokazujące przepływ wyborców na małej próbie respondentów są kompletnie niewiarygodne" - zwrócił uwagę.

Badacz podkreślił, że "statystycznie nie da się tego wiarygodnie wyliczyć". Jeśli "w sondażu o próbie około 1000 osób, aktywnych wyborców będzie 600, to przykładowo Adriana Zandberga popierać będzie 2 proc. respondentów, czyli zaledwie 12 osób" - wskazał.

"A jeśli z jakiegoś przypadkowego powodu sześć osób popierających Zandberga zadeklaruje, że rozważa przeniesienie głosu na Sławomira Mentzena, czy to oznacza, że 50 proc. wyborców Zandberga popiera Mentzena?" - powiedział ekspert.

"Nie mówiąc już o błędzie statystycznym, który wynosi ok. 2-3 punkty procentowe. Nie wiemy tak naprawdę czy poparcie Zandberga wynosi 3, 6, czy 0 procent" - zaznaczył.

Innym aspektem, przy którym może dochodzić do manipulacji, jest prezentacja wyników sondażu. Według politologa, modelowym przykładem tego zjawiska są "nieprzystające do siebie słupki w sondażach".

Zauważył, że "często kandydat, który wygrał ma słupek dwa razy większy niż ten, który ma jedynie 10 proc. mniej głosów. Excel by nam tego tak nie wygenerował". "To jest obliczone na mocny komunikat medialny, a nie na to, żeby zaprezentować poprawnie badania" - ocenił politolog.

Biskup dodał, że "pomijanie mniejszych kandydatów w przekazach medialnych też jest swojego rodzaju manipulacją". Ponadto - zwrócił uwagę - nagminnie zdarza się, że nie wszyscy kandydaci znajdują się na listach sondażowych. "To też wpływa na błędy w sondażach" - podkreślił.

Według naukowca, należy zwracać uwagę na wielkość próby badawczej, czyli ilu respondentów wzięło udział w badaniu. "1000 respondentów to akceptowalna próba badawcza, błąd statystyczny wynosi wtedy 2-3 pp.", natomiast im mniejsza grupa badanych, tym ten błąd będzie większy - zauważył ekspert.

Jego zdaniem ważne jest, "czy badana grupa obejmuje wszystkich respondentów, czy tylko tych, którzy deklarują udział w wyborach". Zazwyczaj - jak mówił - uwzględnia się wszystkich ankietowanych, z czego "ok. 600-700 to aktywnymi wyborcy".

Zdarza się jednak, że jedynie 400-500 osób zadeklaruje udział w wyborach. "Wtedy błąd statystyczny istotnie się zwiększa, a do tego dochodzą niezdecydowani wyborcy, którzy są lub nie są wliczani" - podkreślił badacz.

Według eksperta, nieścisłości w prezentowaniu metodologii badawczej prowadzą do sytuacji, w której "wyniki tych samych kandydatów mogą się znacznie różnić w zależności od sondażu".

"Podawanie wyników sondaży jest podatne na manipulacje, ponieważ każdy może wyjąć z nich co tylko chce. Każda partia, każdy kandydat pochwali się tym, czym chce, a obiektywny komentarz może być zupełnie inny" - podsumował dr hab. Bartłomiej Biskup.

Szymon Adamus

Od redakcji Wiara.pl

Warto to zapamiętać. I do tego rodzaju badań podchodzić z dystansem.

 

« 1 »