Giełdy na Wall Street zanotowały ponad 4-5 proc. spadki, ciągnięte w dół przede wszystkim przez największe banki. Indeks Dow stracił ponad 600 punktów przełamując wsparcie na 11.000 pkt., S&P 500 zbliżył się do bariery 1.100 pkt. Wszystko za sprawą obniżki ratingu USA przez S&P.
Im bliżej było końca sesji, tym spadki przybierały na sile. W ostatniej godzinie handlu zapanowała prawdziwa panika.
Dużo wskazuje na to, że sierpień może być dla indeksów Nasdaq i S&P 500 najgorszym miesiącem od października 2008 roku.
Indeks zmienności CBOE, uważany powszechnie jako najlepszy wskaźnik strachu inwestorów, wzrósł w poniedziałek o ponad 40 punktów, osiągając najwyższy poziom od marca 2009 roku.
Na zamknięciu Dow Jones Industrial spadł o 5,54 proc. do 10.810,76 pkt.
Nasdaq Comp. zniżkował o 6,90 proc. i wyniósł 2.357,69 pkt.
Indeks S&P 500 spadł o 6,66 proc. i wyniósł na koniec dnia 1.119,53 pkt.
"Już po tym, jak w piątek giełdy zanotowały minima, wyglądało na to, że wszyscy zaczęli się tłoczyć przy wyjściach awaryjnych. Dzisiaj znowu mamy bardzo wysokie obroty, gdyż większość zamyka pozycje i gromadzi gotówkę" - powiedział Art Cashin, dyrektor operacji rynkowych z UBS Financial Services.
Agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła w piątek ranking wiarygodności kredytowej rządu USA z maksymalnej oceny AAA do AA+. Po raz pierwszy w historii agencja ratingowa zdegradowała w ten sposób obligacje skarbowe USA.
W oświadczeniu S&P stwierdziła, że obniża rating ponieważ nie jest przekonana, że uchwalony 2 sierpnia przez Kongres plan redukcji deficytu budżetowego wystarczy do znaczącego zmniejszenia zadłużenia USA.
"Obniżka ratingu ma monumentalne znaczenie. Sytuacja na rynku była już bardzo delikatna. W krótkim okresie instytucje oraz inwestorzy indywidualni znajdą się pod presją, aby dostosować się do tego, co to oznacza" - powiedział Matthew Kaufler, zarządzający Federated Clover Investment Advisors.
Prezydent Barack Obama powiedział w poniedziałek, że mimo obniżenia ratingu USA przez firmę Standard & Poor's (S&P), rynki nadal wierzą w wiarygodność kredytową Stanów Zjednoczonych.
Wyraził też nadzieję, że obniżenie ratingu uświadomi kongresmanom konieczność pilnego rozwiązania problemów zadłużenia. Dodał, że nie wierzy, by redukcję deficytu budżetowego można było osiągnąć wyłącznie przez cięcia wydatków.
"Obojętne, co sądzi jakaś agencja ratingowa, zawsze byliśmy i zawsze będziemy krajem AAA" - powiedział prezydent.
Grupa G7 jest gotowa aby działać w sposób skoordynowany w celu zapewnienia płynności funkcjonowania rynków finansowych i ich stabilności oraz zapewnienia wzrostu gospodarczego - oświadczyli w poniedziałek nad ranem po naradzie ministrowie finansów i gubernatorzy banków centralnych tej grupy.
Narada - jak wyjaśnił japoński minister finansów Yoshihiko Noda - miała na celu zapobieżenie zbyt szybkim ruchom na rynkach finansowych wobec problemów zadłużenia krajów europejskich i obniżenia ratingu Stanów Zjednoczonych przez agencję Standard & Poor's.
Europejski Bank Centralny skupował w poniedziałek włoskie i hiszpańskie obligacje skarbowe - podawały źródła rynkowe. W niedzielę wieczorem po posiedzeniu Rady EBC, prezes banku Jean-Claude Trichet oświadczył, że EBC będzie "aktywnie wprowadzać w życie" program zakupu obligacji rządowych, mający pomóc w walce z rozszerzającym się kryzysem zadłużeniowym w strefie euro.
S&P obniżył w poniedziałek ratingi państwowych firm amerykańskich Fannie Mae, Freddie Mac i Federal Home Loan Bank.
S&P obniżył też, do negatywnej ze stabilnej, perspektywę ratingu należącej do miliardera Warrena Buffetta firmy Berkshire Hathaway. Wcześniej Buffett powiedział w mediach, że obniżka ratingu USA "nie ma sensu".
Liderem spadków wśród największych firm był Bank of America, który tracił na wartości w ciągu dnia ponad 16 proc. Sprawę przeciwko niemu założył AIG, który oskarża bank, że sprzedał mu przewartościowane obligacje oparte o hipoteki. Bank of America odrzuca oskarżenia firmy ubezpieczeniowej.
Mocno spadały akcje firm przemysłowych, a akcje spółek paliwowych traciły w ciągu dnia ponad 4 proc.
Stosunkowo lepiej niż reszta rynku zachowywały się spółki z sektorów uważanych za bardziej bezpieczne, jak producenci podstawowych dóbr konsumenckich.