W Bukareszcie zawrzało i protestujący wypełnili ulice miasta. Powodem stało się odrzucenie przez rumuński sąd konstytucyjny skargi odwoławczej kandydata na prezydenta Călina Georgescu. W ten sposób uniemożliwiono mu udział w powtórzonych, majowych wyborach prezydenckich.
Demonstracje, do jakich doszło w pierwszej połowie marca, były logicznym przedłużeniem protestów z grudnia zeszłego roku. Cała awantura rozpoczęła się bowiem w momencie, gdy ten sam sąd konstytucyjny najpierw zaakceptował pierwszą turę listopadowych wyborów, by dwa dni przed drugą turą anulować cały proces. Bezpośrednią przyczyną tej decyzji stała się wiodąca pozycja ultraprawicowego i prorosyjskiego kandydata Călina Georgescu, który uzyskał 23-procentowe poparcie. Na drugim miejscu znalazła się wówczas liderka opozycyjnego centroprawicowego Związku Ocalenia Rumunii Elena Lasconi, natomiast uchodzący za faworyta przewodniczący współrządzącej Partii Socjaldemokratycznej Marcel Ciolacu nawet nie przeszedł do drugiej tury. Jako oficjalny powód unieważnienia podano ingerencję rosyjskich służb specjalnych w proces wyborczy. Zdaniem sędziów polegała ona na wspieraniu za pośrednictwem platform internetowych znanego z prorosyjskich wypowiedzi Georgescu. Z kolei część komentatorów uznała, że za wszystkim stoi Bruksela, niemogąca się pogodzić z perspektywą zwycięstwa skrajnie prawicowego i w dodatku prorosyjskiego polityka. Gdyby okazało się to prawdą, dawałoby bardzo złe świadectwo unijnej demokracji. Na jej słabość zwrócił uwagę podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa amerykański wiceprezydent J.D. Vance, przytaczając przykład rumuński jako dowód tejże słabości. Zdaniem Vance’a unieważnienie prezydenckich wyborów nastąpiło „pod ogromną presją partnerów zagranicznych”. Nie można tego wykluczyć, jednak z drugiej strony na niezmiennie rządzący w Rumunii od lat układ partyjny nie trzeba było specjalnie naciskać, by podjął decyzję w obronie swoich interesów. Wyeliminowanie Georgescu zwiększało bowiem szanse przeforsowania kandydata na prezydenta największej w parlamencie rumuńskim postkomunistycznej Partii Socjaldemokratyczną (PSD), który w listopadzie 2024 roku zajął dopiero trzecie miejsce.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maria Przełomiec Dziennikarka specjalizująca się w obszarze Europy Środkowo-Wschodniej, autorka i wieloletnia prowadząca Studio Wschód w TVP, współpracowała z wieloma polskimi mediami, pracowała również jako korespondentka BBC, autorka książek, m.in. biografii „Tymoszenko. Historia niedokończona”.