Głosiciele śmierci chrześcijaństwa zapominają, że ono bazuje na zmartwychwstaniu.
Niedawno wróciłem z Turcji, gdzie uczestniczyłem w pielgrzymce śladami siedmiu Kościołów Apokalipsy. Z drżeniem serca oglądałem pozostałości starożytnych miast, w których żyły wspólnoty naszych przodków w wierze. To bezpośrednio do tych pierwszych gmin chrześcijańskich – a przez nie do nas – kierował swoje przesłanie Pan Jezus w wizji św. Jana.
Dreszcz szedł po grzbiecie, gdy w ruinach gigantycznego niegdyś Efezu rozbrzmiewały słowa: „Mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij!”. Na rumowisku dawnej wspaniałości Laodycei wzmocnionym echem rezonowało zdanie: „Ty bowiem mówisz: »Jestem bogaty« i »wzbogaciłem się«, i »niczego mi nie potrzeba«, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i nagi”. Do wytrwałości wzywa Zbawiciel Kościół w Smyrnie: „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia”. Tam właśnie, w obecnym Izmirze, mieści się siedziba jedynej w Turcji katolickiej diecezji. Niewielu tam wiernych – w całym kraju jest ich zaledwie kilka tysięcy. A jednak grupa katolików w Turcji wzrasta. Skąd się biorą? „Nie możemy publicznie ewangelizować, więc modlimy się, żeby Bóg sam ich przyprowadził – i przyprowadza!” – uśmiecha się pracujący w tym kraju ksiądz. O chrzest proszą także muzułmanie. Prawnie jest to dozwolone, choć z reguły wiąże się to dla nich z odrzuceniem społecznym i zerwaniem nawet więzi rodzinnych.
To znamienne: Bóg sam przyprowadza ludzi, którzy nieraz stają się potem dla „starych chrześcijan” wzorem gorliwości. To się dzieje w wielu miejscach świata. Czasem kogoś poruszy usłyszane słowo, jakiś gest, wydarzenie, splot okoliczności. I przychodzą ci ludzie, jak zwiastuny nadchodzącej wiosny.
Właśnie czytam na stronach watykańskich: „W Kanadzie rośnie liczba chrztów osób dorosłych”. Kawałek dalej: „Kościół we Francji ma problem: zbyt wielu dorosłych prosi o chrzest”. Tak sobie myślę, że Panu Bogu nasza obecna religijna słabość nie przeszkodzi. Znaczące, że gdy Jezus wjeżdżał na osiołku do Jerozolimy, faryzeusze domagali się, żeby zabronił uczniom wznoszenia okrzyków ku Jego chwale. Wtedy padła odpowiedź: „Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą”. Zdaje się, że właśnie to obserwujemy. Okazuje się, że adepci chrześcijaństwa przychodzą ze środowisk odległych od chrześcijaństwa i często bez udziału ludzi. O Chrystusie m.in. przeczytali w internecie, zobaczyli serial The Chosen albo im się Jezus przyśnił.
Kościół zawsze się odradza. Ale czy to dziwne, skoro, niezależnie od tego, jacy są wyznawcy, sam Bóg jest w jego wnętrzu?
KRÓTKO:
Robienie szacunku
Organizacje hiszpańskich katolików świeckich, a także poszczególni biskupi sprzeciwiają się rządowym planom nauczania „różnorodności seksualnej” w szkołach podstawowych i w gimnazjach. Według projektu centrolewicowego rządu ministerstwo oświaty ma zobowiązać nauczycieli do „promowania różnorodności płci oraz różnorodności seksualnej”. Plany obejmują także popularyzację w szkołach różnorodności religijnej. Resort oświaty tłumaczy, że ma to pomóc w „zwiększeniu poziomu szacunku uczniów względem samych siebie”. Ano pewnie, jak taki małolat usłyszy, że może się dowolnie określić seksualnie i płciowo, to mu szacunek tak wystrzeli, że go potem z psychiatrą trzeba będzie szukać.
Demograf
Rafał Trzaskowski, choć na potrzeby kampanii manifestuje poglądy nieomal konserwatywne, w jednym pozostaje nieugięty. „Nie odpuszczę kwestii dotyczącej liberalizacji prawa aborcyjnego, bo będę wywierał jeszcze większą presję na koalicję rządzącą, żeby wywiązała się ze swoich obietnic” – zadeklarował kandydat KO na prezydenta. Pomijając kwestię moralnej niedopuszczalności zabijania dzieci, zauważyć wypada, że Polska ma dramatycznie niski przyrost naturalny i musiałby być przynajmniej podwojony. Ale zdaje się, że dla obecnej władzy i jej kandydata na głowę państwa jedynym pomysłem na „politykę prorodzinną” jest przeciwdziałanie rodzeniu się dzieci.
Franciszek Kucharczak
Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.