Trafił tu przejazdem i pozostał… 21 lat. Ewangelizował, organizował szkoły i prowadził mnóstwo dzieł charytatywnych. Nie bez powodu czczony jest jako apostoł Warszawy.
Opowiadali mi o nim z błyskiem w oku redemptoryści. Podczas naszej rozmowy nieustannie nawiązywali do jego świadectwa. Widziałem, że jest dla nich prawdziwym punktem odniesienia i wzorem. Wspominali o głośnej scenie, gdy zwrócił się do grających w karty o datek na prowadzony przez zgromadzenie sierociniec, a jeden z graczy uderzył go w twarz. „To dla mnie, a co dla moich sierot?” – miał odpowiedzieć niewzruszony Klemens Maria Hofbauer. Zdumieni gracze oddali mu całą wygraną.
Przyszedł na świat w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 1751 roku w morawskich Tasovicach. Pochodził z ubogiej rodziny. Jego ojciec nosił nazwisko Dvorak, ale gdy z Budziejowic Czeskich przeniósł się do miejscowości, w której istniała silna kolonia niemiecka, zaczął używać niemieckiej formy Hofbauer. Klemens pracował jako piekarz. Był zdolny, uporządkowany, pracowity. Udało mu się wyjechać na studia do Wiednia. Później trafił do Italii.
W Rzymie zetknął się z niedawno założonym Zgromadzeniem Najświętszego Odkupiciela zwanym popularnie redemptorystami. „Porzuć świat, oddaj się Mnie”– nauczał ich założyciel św. Alfons Maria Liguori – prawdziwy tytan pracy, który wygłosił ponad pięćset misji i rekolekcji oraz napisał 160 prac teologicznych, które z czasem przetłumaczono na ponad 60 języków. Hofbauer wstąpił do zgromadzenia w Wiecznym Mieście, a jako 32-latek przyjął święcenia kapłańskie. Miał ruszyć na Pomorze z misją „nawracania protestantów”, a jego krótkim przystankiem miała być Warszawa. Tu miał usłyszeć o szczegółach swej misji.
Ponieważ kraj sparaliżowała sroga zima, a drogi były w fatalnym stanie, nuncjusz papieski nakazał, by Klemens z dwoma towarzyszami przeczekali do wiosny w stolicy. Powierzono im przeznaczony dla duszpasterstwa Niemców kościół św. Benona i prowadzenie sierocińca oraz szkoły rodzin rzemieślniczych.
Redemptorysta osiadł w Warszawie na dobre. Posługiwał w niej w latach 1787–1808 i był świadkiem upadku Rzeczpospolitej. Zajmował się ogromną rzeszą osieroconych i opuszczonych dzieci, opiekował się służącymi, których było wówczas około 11 tysięcy. Jego odważną charytatywną i edukacyjną działalność często torpedowali zaborcy. Choć niestrudzenie pisał do Fryderyka II, prosząc o pomoc materialną dla swych dzieł, i wykazując, że w szkole elementarnej uczy się aż 256 chłopców i 187 dziewcząt, że jest to jedyna w stolicy szkoła dla dziewcząt, a ubogie dzieci korzystają z nauki bezpłatnie, że sieroty mogą za darmo spać w bursie, nadszedł dekret o likwidacji szkoły.
Był wybitnym kaznodzieją i znakomitym organizatorem – uruchomił drukarnię, powołał do życia wydawnictwo, formował przyszłych redemptorystów. Gdy w 1808 roku Napoleon nakazał redemptorystom opuszczenie stolicy, było ich już 36. Sam Hofbauer ruszył nad Dunaj – do miasta swych studiów. Zmarł 15 marca 1820 roku w Wiedniu w opinii świętości. Został beatyfikowany w 1888 roku, a kanonizowany po 16 latach.
Marcin Jakimowicz
Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.