Antoni Macierewicz zarzucił w środę Jerzemu Millerowi, że jako szef MSWiA nadzorujący BOR nie dopełnił obowiązków polegających na ochronie nie tylko prezydenta, ale i lotniska, na które leciał prezydencki samolot.
Na posiedzeniu sejmowej komisji obrony, podczas której przedstawiono wyniki pracy komisji Millera, Macierewicz kwestionował wiarygodność szefa MSWiA jako szefa komisji badającej katastrofę.
"Zarówno pan jak i szef BOR nie dopełniliście obowiązków, nie dopilnowując tego, by lotnisko (...) było sprawdzone przez BOR" - mówił. "Skutkiem tej szczególnej sytuacji jest to, że pan, jako przewodniczący komisji, jest sędzią we własnej sprawie" - ocenił.
Powtórzył tezę, że "do katastrofy nie doszło na skutek uderzenia w ziemię, katastrofa była spowodowana wyłączeniem zasilania tego samolotu" kilkanaście metrów nad ziemią. "Dlaczego przyjął pan bezkrytycznie i bez żadnych podstaw rosyjską wersję tego dramatu, w której odpowiedzialność ponosi brzoza?" - pytał. "Kto jest odpowiedzialny za systematyczne działania na szkodę prezydenta?" - zakończył swoje wystąpienie.
Przewodniczący komisji obrony Stanisław Wziątek kilkakrotnie apelował do Macierewicza o skrócenie przemówienia i umożliwienie innym posłom zadawania pytań.