Osiągnięciem „nauki” zwalczającej wiarę może być jedynie nauczka.
Jadąc samochodem, zauważyłem naklejkę na karoserii auta znajdującego się przede mną, przedstawiającą rybkę „chrześcijańską”, którą goni wielka ryba z rozdziawioną paszczą. Widywałem już nieraz takie rzeczy, ale tym razem naszła mnie refleksja: właściwie kogo lub co symbolizuje ten stwór z wielkimi zębiskami? Kto lub co ma pożreć Kościół albo w ogóle chrześcijaństwo?
Wątpię, żeby ludzie, którzy przyklejają takie symbole, potrafili na to pytanie odpowiedzieć. No, chyba że mają na myśli odpowiedzi banalne, typu nowoczesność, postęp, nauka… Jeśli o takie rzeczy im chodzi, to znaczy, że właśnie im przydałoby się nieco więcej nauki.
Tezę, jakoby wiara chrześcijańska miała ustąpić przed „światłem rozumu”, postawiono w oświeceniu i wyszło, jak wyszło. Od tamtej pory wciąż ktoś odgrzewa teorię o sprzeczności między rozumem i wiarą, będąc w przekonaniu, że rozum pokona wiarę. Wcześniej zasadniczo takich tez nie stawiano, bo wiedzę zdobywało się na ogół przy Kościele, dzięki Kościołowi bądź w związku z Kościołem. To Kościół ocalił i kontynuował wiedzę antyku. To ludzie Kościoła ślęczeli nad księgami, prowadzili badania, dysputy, zakładali szkoły i uniwersytety.
Jeśli zatem ktoś spodziewa się, że znajdzie się w nurcie oddalającym od Kościoła, zdobywając wiedzę, jest w błędzie. No, chyba że zdobywa tę wiedzę tak jak „ministra” ds. równości Katarzyna Kotula. Przypomnę, że pani minister nie przeszkadzał przypisywany jej tytuł magistra, aż się okazało, że takowego tytułu nie posiada. Przyznała to dopiero wtedy, gdy wybuchła afera, ale zrobiła to tak, jakby nie zauważyła, że w dostępnych w sieci biogramach figuruje jako magister i teraz dopiero przypomniała sobie, że ma tylko tytuł licencjata. Przy okazji okazało się, że z tej niepamięci zabrała się za zdobywanie kolejnych tytułów naukowych. W wywiadzie dla „Gazety Gryfickiej” w 2019 r. mówiła: „Piszę doktorat z neurojęzykoznawstwa i powiem szczerze, im głębiej w naukę, tym dalej od kościoła. To przeważyło”.
Ilu już było takich, którym coś „przeważyło” i sądzili, że oto nastał czas końca religii. Ileż było „nowoczesności” i „postępów”, które dziś są nieaktualnym wspomnieniem z lamusa.
Naklejka samochodowa kłamie: rybka nie ucieka przed wielką rybą. W rzeczywistości jest ku niej zwrócona, bo prawdziwe chrześcijaństwo stawia czoła światu jak Dawid Goliatowi.
Owszem, niektóre z „wielkich ryb” mogą być na tyle drapieżne, że skonsumują zasoby materialne, zburzą struktury i „opiłują” wierzących – ale tego, co jest istotą Kościoła, nie naruszą. Z prostej przyczyny: żadna „wielka ryba” nie dysponuje niczym, co mogłoby się choćby zbliżyć do oferty, którą niesie Ewangelia. Ma tylko gołą doczesność, żałośnie bezbronną wobec prawdziwych pytań człowieka i rozpaczliwie bezradną wobec jego najgłębszych potrzeb. I najważniejsze: żadna „wielka ryba” nie ma mocy zbawczej. To ostatecznie zawsze przeważa.
KRÓTKO:
Koniec krzywdy
Tylko w 2022 roku Agencja Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID) wydała 607 milionów dolarów na aborcję w różnych krajach świata. Teraz Donald Trump zamknął biuro tej instytucji i dopływ do niej pieniędzy. Wcześniej przywrócił politykę Mexico City, która zabrania przeznaczania pieniędzy amerykańskich podatników na organizacje promujące aborcję za granicą. Pieniądze z USAID wykorzystywano zwłaszcza w słabo rozwiniętych krajach Afryki, gdzie aborcja była wymuszana w zamian za pomoc humanitarną. Środowiska liberalne krzyczą teraz o krzywdzie i zrywaniu kontraktów. Trochę racji mają: kontrakty na skrajne krzywdzenie ludzi rzeczywiście zostały zerwane.
Lisy ważniejsze
Kard. Vincent Nichols, przewodniczący Episkopatu Anglii i Walii, nazwał głęboko nieodpowiedzialnym sposób procedowania ustawy zezwalającej, na podstawie jednej porannej debaty, na wspomagane samobójstwo. W wywiadzie dla „The Times” zauważył, że w minionym roku posłowie 700 godzin debatowali nad polowaniem na lisy. Wskazał, że jeśli ustawa zostanie przyjęta, „będzie największą zmianą, jaką ten kraj widział od wielu dekad”. Wcześniej 24 wybitnych psychiatrów wyraziło obawę, że takie tempo procedowania ustawy może „podważyć codzienne wysiłki mające na celu zapobieganie samobójstwom”. Dodać wypada, że eutanazja to krok do akceptacji samobójstw w ogóle.
Franciszek Kucharczak
Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.