Pół żartem, pół serio

Donald Tusk świadomie i konsekwentnie pozbawia politykę resztek powagi.

Co łączy „Lokomotywę” Tuwima, teściową i ping-ponga? Banalne pytanie… oczywiście Donald Tusk. Konto polskiego premiera na platformie X jest istotne, bo przekazuje on nam tą drogą najważniejsze komunikaty polityczne, na przykład o tym, czy minister finansów wykona postanowienie PKW o wypłacie dotacji dla PiS („na moje oko pieniędzy nie ma i nie będzie”). Przekazuje – prawie zawsze – w sposób żartobliwy, często skracając dystans („prawda, Kochani?”, „łyso wam?”), nie stroniąc od ironii czy drwiny, gdy chodzi o politycznych przeciwników. Wpisy przeplatane są filmikami. Tu Donald Tusk recytuje „Lokomotywę”, a kolejne strofy ilustrowane są komunikatami o postępowaniach prokuratury, tam demonstruje placuszki „od mojej ukochanej teściowej”. A gdy prezes Trybunału Konstytucyjnego oskarża premiera o ustrojowy zamach stanu, ten wrzuca filmik z gry w ping-ponga, jako ważniejszej sprawy niż stawiane mu zarzuty.

Od lat Donald Tusk jest ulubieńcem większości mediów właśnie ze względu na swój „luzacki” styl komunikowania. Zawsze można liczyć z jego strony na zgrabny kalambur lub szpilę. Oczywiście wszystko jest kontrolowane. Premier woli wpisy i filmiki od udzielania poważnych wywiadów i konfrontowania się z dziennikarzami zadającymi trudne pytania. Nie jest tu wyjątkiem, tak wygląda współczesna postpolityka, ale Donald Tusk świadomie i konsekwentnie pozbawia ją resztek powagi. Jest albo zabawny, albo straszny. Zabawny w swoich wpisach i filmikach, bezwzględny w powiększaniu zakresu osobistej władzy, w czynieniu naszej demokracji walczącą.

Jak do tego stylu sprawowania rządów odnoszą się obywatele? Zgodnie z regułami polaryzacji: jedni są zachwyceni, inni oburzeni. Kłopot mamy inny. Nie do końca jest jasne, kiedy premier mówi serio, a kiedy żartuje. Czy jak dzieli się z nami informacją, że Donald Trump jest rosyjskim agentem, albo zapewnia, że nie będzie w Polsce żadnej relokacji imigrantów, to puszcza oko czy jest śmiertelnie poważny? Oczywiście chcielibyśmy brać na serio to, co słyszymy, zwłaszcza gdy rzecz dotyczy naszego bezpieczeństwa. W końcu wokół świat drży w posadach i tak w ogóle to nie jest nam do śmiechu. W jednym ze swoich ostatnich nagrań premier z właściwą sobie lekkością przekonuje, że „jest się czym przejmować, ale nie ma się czego bać”. A my już nie wiemy, czy mówi półżartem, czy na serio.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Piotr Legutko Piotr Legutko dziennikarz, publicysta, wykładowca, absolwent filologii polskiej UJ. Kierował redakcjami „Czasu Krakowskiego”, „Dziennika Polskiego”, „Nowego Państwa” i „Rzeczy Wspólnych”, a także krakowskim oddziałem TVP i kanałem TVP Historia. Z „Gościem Niedzielnym” związany od początku XXI wieku. Opublikował m.in. „O dorastaniu czyli kod buntu”, „Jad medialny”, „Sztuka debaty”, „Jedyne takie muzeum”, książkowe wywiady z Janem Polkowskim i prof. Andrzejem Nowakiem oraz „Mity IV władzy” i „Gra w media” (wspólnie z Dobrosławem Rodziewiczem). Wykładowca UP JP II oraz Akademii Ignatianum.