Odpowiedź na pytanie, czy dużo nas jest dziś w Kościele czy mało, zależy od tego, czego potrzeba Kościołowi i światu. Jeszcze nie tak dawno Kościół potrzebny był ludziom, żeby mogli zakosztować wolności, wtedy było nas dużo, bardzo dużo.
09.02.2025 09:06 GOSC.PL
„Dużo księdzu przychodzi ludzi na te wykłady o początkach chrześcijaństwa? Mało coś ludzi pojawiło się na procesji, prawda? Czy słusznie mam wrażenie, że mało sąsiadów przyjęło księdza po kolędzie? Wszyscy mówią, że od kiedy zmienił się proboszcz, naprawdę dużo ludzi przychodzi na mszę świętą”… – jakże często słyszę pytania zawierające te dwa magiczne słowa: „dużo” lub „mało”.
Od kiedy pamiętam, „dużo” i „mało” są obecne w pytaniach i rozmowach o Kościele bez względu na to, czy mówimy o ilości księży i powołań, wiernych na liturgii czy wysokości ofiar składanych podczas kolędy. Niby małe słówka – w sumie tylko po cztery litery każde – ale potrafią wpłynąć na nasze decyzje i stany emocjonalne: jak będzie dużo ludzi, to nie przyjdę; smutno, że tak mało ludzi chodzi do kościoła…
Sporo się zastanawiałem i rozmawiałem z ludźmi na temat „mało” i „dużo” podczas kolędy, gdyż przy wielu spotkaniach te słowa pojawiały się w pytaniach o to, ilu ludzi mnie przyjęło, ilu przychodzi na mszę świętą, ilu mamy kandydatów do bierzmowania czy ministrantów. Bez problemu podawałem konkretne, choć czasem zaokrąglone lub przybliżone liczby, ale nie potrafiłem powiedzieć, czy jest to mało czy dużo.
Ocena „dużo” i „mało” jest szalenie względna. Jeśli potrzebuję dziesięć złotych, a mam sto, to mam dużo pieniędzy, ale ta sama stówa oznacza bardzo mało, gdy potrzeba mi dziesięć tysięcy złotych. Czterech ludzi to dużo, gdy chcemy zagrać w brydża, mało, żeby rozegrać mecz piłki nożnej.
Podobnie jest z „dużo” i „mało” w Kościele. Gdy trzeba było zbawić świat, jeden Pan to już było nie tylko dużo, ale tak bardzo dużo, że niczego więcej nie było trzeba. Ale już przy potrzebie spisana Ewangelii, okazało się, że jeden to mało, gdyż trzeba było aż czterech autorów.
Odpowiedź na pytanie, czy dużo nas jest dziś w Kościele czy mało, zależy więc od tego, czego potrzeba Kościołowi i światu. Jeszcze nie tak dawno, Kościół potrzebny był ludziom, żeby mogli zakosztować wolności, wtedy było nas dużo, bardzo dużo. Dziś w Aleppo dużo ludzi przychodzi do parafii św. Franciszka w Aleppo, od kiedy stała się ona największym centrum pomocy dla mieszkańców miasta, w którym nikt nie pyta o relację z Jezusem, stan łaski uświęcającej, wyznanie czy religię.
Ewangelia zna przypowieści, w których jest mowa o obfitości. Królestwo Boże podobne jest do sieci zarzuconej w jezioro, która zgarnia całe mnóstwo ryb, albo do króla, który każe zapraszać na ucztę wszystkich. Obie jednak kończą się „odsiewem”: rybacy wrzucają do jeziora ryby nienadające się na stół, a król wyrzuci z przyjęcia ludzi nieodpowiednio ubranych.
Zdecydowanie częściej jednak Ewangelia mówi o Królestwie Bożym jako o czymś małym, ale mającym wewnętrzną siłę. Przyrównuje je do ziarnka gorczycy, które potrafi wyrosnąć w wielkie drzewo, czy do odrobiny zakwasu, który zakwasza całe ciasto: mało w tych obrazach ilości, ale dużo siły.
W Kościele więc może być nas zarówno dużo jak i mało: i liczny, i nieliczny Kościół jest tym samym Królestwem Bożym. Osobiście bardziej czuję się zaproszony do pracy w małym gronie, ale nad tą wewnętrzną siłą ludu Bożego, która płynie z głębokiego zrozumienia tajemnicy Chrystusa. Rozumiem jednak doskonale i z serca wspieram tych, którymi Pan się posługuje, by ludzi w kościołach, na katechezie, procesjach, marszach Trzech Królu czy „po kolędzie” było dużo.
Niech więc będzie w Kościele i mało ludzi, i dużo, tyle, ile Panu dla zbawienia świata potrzeba.
ks. Przemysław Szewczyk Historyk Kościoła, patrolog, tłumacz dzieł Ojców Kościoła, współzałożyciel Stowarzyszenia „Dom Wschodni – Domus Orientalis”, twórca portalu patres.pl, poświęconego Ojcom Kościoła.