80. rocznica wyzwolenia obozu w Auschwitz powinna być powodem do tylu ważnych i poważnych pytań.
Polska to kraj, który w zupełności sam sobie wystarcza do emocjonalnych rozrywek. Tak skomentował przed laty naszą scenę polityczną pewien przyglądający się jej z dystansu cudzoziemiec. Jak to rozumieć w praktyce? Piszę te słowa o 10.00 rano 27 stycznia. Obok domu, w którym mieszkam, przy drodze z lotniska w Krakowie, co chwilę pędzą konwoje na sygnale. To przyjeżdżają: król Anglii Karol III, królewskie pary z Hiszpanii i Holandii, prezydenci Francji, Niemiec, Austrii, Szwajcarii, Włoch, Finlandii, kanclerz Niemiec, premierzy Kanady, Szwecji, Norwegii, Holandii, Irlandii itd., itp. Wydawałoby się, że należy dostrzec taki zjazd. A także rocznicę, która jest powodem tego zgromadzenia: 80-lecie wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady Auschwitz. To ostatnia zapewne tak „okrągła” rocznica przypominająca zagładę Żydów i zbrodnie niemieckie czasu II wojny światowej z udziałem ocalałych – świadków i ofiar tych zbrodni.
Włączam CNN, BBC, Deutsche Welle, telewizję francuską – to temat numer jeden. Ciekawa rzecz, że na CNN, gdzie często „mylono się”, mówiąc o „polskich obozach”, teraz przebija się informacja, że w tym „nazistowskim” obozie celem ludobójczej polityki byli Żydzi, ale także Polacy i Cyganie. Skoro Polacy byli ofiarami, zaraz po Żydach, to może jednak owi „naziści” nie byli Polakami, jak to głosił niedawno jeszcze szef FBI (z czasów Obamy), pan Comey? Oczywiście to, że Auschwitz było obozem stworzonym przez państwo o nazwie Rzesza NIEMIECKA i służyło szczególnej polityce tego państwa – to się jeszcze przebić nie może w CNN i innych nadających ton poprawnej politycznie pamięci mediach globalnych… No, ale coś się może powolutku zmienia…
W mediach w Polsce 27 stycznia rano wciąż jeden temat: Owsiak i jego licytacja. Byle z furią przeciw tym, którzy są po drugiej stronie. Za lub przeciw – zależnie od telewizji czy portalu. Na portalu Onet, który w dziedzinie polityki zajmuje się głównie nagłaśnianiem naszego tweet-premiera, pierwsza informacja: „Donald Tusk zakpił z Karola Nawrockiego. Chodzi o apartament w muzeum”. Może tak trzeba? Może na tym powinna polegać nasza suwerenność w myśleniu o sobie? Co nam ci wszyscy „wielcy tego świata”? Nasz premier największy. I tak ma być…
Ten sam portal, by zakłamać rzeczywiście ważną informację, która pojawia się właśnie na innych portalach, o tym, że po raz pierwszy kandydat opozycyjny w wyborach prezydenckich wyprzedza w sondażach kandydata partii rządzącej – wybija jeszcze na czołówkę rozmowę z ekspertem, który ma przekonywać, że kandydat opozycyjny nie ma żadnych szans. Nic nie jest ważne poza tym, by dołożyć krajowym wrogom. W imię szczególnej logiki tej naszej szczególnej „samo-rozrywki” zepchnąć można na margines temat tak ważny – dla nas i dla dużej części świata, w którym żyjemy, dla naszego miejsca w tym świecie – jak Holocaust. W każdym razie tak trzeba pokazać obchody w Auschwitz, żeby zmarginalizować tego, który jest naturalnym, jedynym partnerem dla wyjątkowego zestawu gości, czyli prezydenta RP, dr. Andrzeja Dudę. To przecież ma być tylko Duda, ośmieszany, opluwany przez główne media. Jak już nie można go ośmieszać, to lepiej wcale nie pokazywać.
A przecież 80. rocznica wyzwolenia obozu w Auschwitz powinna być powodem do tylu ważnych i poważnych pytań. Także o świat współczesny. Dlaczego wyzwolenie stworzonego przez Niemców obozu zagłady, tych, co w nim jeszcze przeżyli, dokonane przez Armię Czerwoną Stalina – można nazwać wyzwoleniem? I dlaczego to nie może być symbol wyzwolenia w ogóle, tylko nowego podboju, militarną siłą narzucającą ideologię „postępu” i geopolityczne podporzadkowanie Moskwie? Dlaczego o tym nie mówić głośno – skoro nie ma tym razem w Auschwitz Władimira Putina jako głównego „wyzwoliciela”? Dlaczego nie rozwinąć głębszej dyskusji wokół nieobecności premiera Izraela, ściganego przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze z oskarżenia o zbrodnie wojenne oraz zbrodnie przeciwko ludzkości? Jaki ważny temat: czy obrona własnego państwa przed rzeczywistym atakiem usprawiedliwia użycie siły militarnej i w jakich granicach? Gdzie kończy się samoobrona, a zaczyna zbrodnia?
Co nam takie kwestie… Grunt, żeby nie pokazać Dudy w towarzystwie nazywanym przez media światowe world leaders. Liczy się tylko walka, walka z użyciem maksymalnej ilości błota, walka z wrogiem wewnętrznym… Piszę o tym teraz właśnie w tomie VII „Dziejów Polski” – o czasach saskich. Tak było. I jest. Czy wyjdziemy z tego?